Według przekazów zachowanych u okolicznych mieszkańców żołnierz miał spoczywać przy krzyżu na drodze leśnej, gdzie został pochowany przez ojca obecnego właściciela terenu i jego kolegę. Prawdopodobnie został zabity szablą.
Zdarzenie miało miejsce na początku sierpnia 1920 r., kiedy Wojsko Polskie, pod naporem bolszewików, wycofywało się w stronę Warszawy. Ojciec właściciela przez cały czas powtarzał synowi, że pochowany żołnierz był ułanem i pochodził z Radzymina pod Warszawą. Zdaniem członków Stowarzyszenia "Wizna 1939" miało to wynikać z dokumentów, które znaleziono przy poległym żołnierzu, ale te nie zachowały się.
W trakcie prac poszukiwawczych przeprowadzono badania georadarowe. Zlokalizowano miejsce pochówku. Pasjonaci historii natrafili na pojedynczą mogiłę ze szczątkami, przy których znaleziono kilkanaście sztuk amunicji do karabinu Lebel (różnej produkcji), nieliczne elementy oporządzenia wojskowego i resztki skóry, które pochodziły prawdopodobnie z butów. Natrafili też na niewybuch, o odnalezieniu którego powiadomili policję.
W pracach brali także udział żołnierze Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu oraz 5. Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej.
O odnalezieniu szczątków polskiego żołnierza powiadomiono władze samorządowe – wójta gminy Ostrów Mazowiecka Waldemara Brzostka, a także burmistrza Ostrowi Mazowieckiej Jerzego Bauera. Władze samorządowe zadeklarowały organizację pochówku żołnierza.