To wyjątkowo tajemnicza zbrodnia. Nie wiadomo nawet, która jednostka Armii Czerwonej dokonała mordu, ani jak nazywały się ofiary. Postępowanie prowadzone przez pion śledczy IPN dotyczy zarówno zbrodni komunistycznej, jak i zbrodni przeciwko ludzkości.

O mordzie dokonanym w folwarku Łoziaty (lub Aziaty) oraz we wsi Syczewo w dawnym województwie poleskim zawiadomił IPN były mieszkaniec tamtych terenów. O zastrzeleniu polskich żołnierzy usłyszał od bliskich. Prokuratorzy przesłuchali dziesięciu świadków, którzy podobnie relacjonowali przebieg tych zdarzeń.

Do zabójstwa miało dojść w okolicach Kobrynia 19–20 września 1939 r. Sprawcami miała być ludność białoruska, która poprosiła o pomoc żołnierzy Armii Czerwonej. – Ofiarami były osoby, które wycofywały się na wschód. Z relacji świadków wynika, że nie byli uzbrojeni. To był m.in. tabor sanitarny ze służbą weterynaryjną, lekarze, żołnierze Wojska Polskiego, funkcjonariusze Służby Więziennej, policjanci, wśród ofiar miał być też oficer WP – opisuje nam prokurator Janusz Jagiełłowicz z IPN w Gorzowie Wlk.

Polowanie na nich urządzili miejscowi Białorusini i przy pomocy żołnierzy Armii Czerwonej zagonili uciekinierów na teren opuszczonego folwarku Łoziaty. – Tam ich rozstrzelano, a ich ciała zostały pochowane w zbiorowej mogile – dodaje śledczy. Z zeznań świadków wynika, że ofiar mogło być od 60 do 100. Nie ma pewności, czy wszystkie miejsca ich śmierci zostały oznaczone. O tej zbrodni nie znaleziono żadnej wzmianki w archiwum wojskowym.

– Podobnych zdarzeń w tamtym czasie na terenie Polesia było więcej – zaznacza prokurator. Apeluje o kontakt osoby, które cokolwiek mogą na ten temat wiedzieć. Mogą one napisać do niego e-maila: Janusz.jagiellowicz@ipn.gov.pl (z powołaniem na sygnaturę S 47.2016. Zk).