Pion śledczy IPN w Białymstoku zakończył śledztwo w sprawie komunistycznej zbrodni wojennej, popełnionej wbrew Konwencji Haskiej, na polskim żołnierzu Korpusu Ochrony Pogranicza, który trafił do sowieckiej niewoli w okolicach Szypliszek, we wrześniu 1939 roku.
Śledztwo wynikało z faktu odnalezienia szczątków ludzkich w okolicy miejscowości Szypliszki w kwietniu 2019 r. Na kościach znajdowały się otwory, które mogły powstać w wyniku postrzałów. Wstępne ustalenia wskazywały, że pochowanym był wzięty do niewoli przez sowieckie wojsko polski żołnierz, najprawdopodobniej oficer.
W czasie śledztwa przesłuchanych zostało czterech świadków. Najcenniejsze dla wyjaśnienia mechanizmu zbrodni okazały się zeznania Wacława G. Od ojca Józefa G., który był kowalem w Becejłach dowiedział się o pochowanym żołnierzu. Jego zmarły w 1984 r. tato wielokrotnie opowiadał, że gdy we wrześniu 1939 r., kiedy tereny polskie zajęła Armia Czerwona, zauważył jadącą od strony Rutki ciężarówkę z żołnierzami sowieckimi. Wśród nich na ciężarówce stał mężczyzna w polskim mundurze, który był ubrany w spodnie cywilne. „Ojciec świadka mógł się dokładnie przyjrzeć, bo samochód zatrzymał się przy sklepie sąsiada. Potem ciężarówka pojechała w stronę Szypliszek. Zamieszkujący Becejły od strony lasu usłyszeli strzały. Nie przywiązywali wówczas do tego wagi, a dopiero później, gdy odnaleziono zwłoki, powiedzieli o tym sąsiadom. Nastąpiło to po wycofaniu Armii Radzieckiej i wkroczeniu Niemców na tereny Suwalszczyzny. Okoliczni mieszkańcy poczuli zapach rozkładającego się ciała i powiadomili o tym władze niemieckie" – opisuje śledczy.
Mężczyźni z Becejł, w tym Józef G., pod nadzorem niemieckiego wojskowego udali się w to miejsce. Znalezione ciało było w znacznym stopniu rozkładu. Niemiec kazał przeszukać zwłoki i gdy w końcu przewrócono je na plecy, to wyciągnął z górnej kieszeni munduru dokumenty, które zabrał ze sobą. Na jego polecenie pochowano szczątki zabitego.
Jak zeznał świadek jego ojciec Józef G. po cywilnych spodniach poznał, że to ten sam mężczyzna, którego widział na samochodzie z radzieckimi żołnierzami. To właśnie po odnalezieniu zwłok mieszkańcy Becejł skojarzyli strzały z lasu z przejazdem ciężarówki z sowieckimi żołnierzami, których widział Józef G.