Białoruś przekazała Polsce listę ofiar ZSRR

Białoruś przekazała IPN listę 21 ofiar represji stalinowskich. To początek wyjaśniania wspólnej historii?

Aktualizacja: 08.03.2017 19:17 Publikacja: 07.03.2017 17:35

Warszawa 10 października 2016 r. Ministrowie Uładzimir Makiej i Witold Waszczykowski.

Warszawa 10 października 2016 r. Ministrowie Uładzimir Makiej i Witold Waszczykowski.

Foto: PAP

Pakiet dokumentów z białoruskich archiwów, niedostępnych dla polskich historyków i śledczych, przekazał w czasie jesiennej wizyty w Polsce szef dyplomacji Białorusi Uładzimir Makiej. Nie podano wówczas szczegółów, co minister zostawił w Warszawie.

Minister Witold Waszczykowski mówił tylko enigmatycznie: – Pan minister Makiej przekazał ważne informacje z archiwów białoruskich na temat losu wielu Polaków. Być może w niedługim czasie uzyskacie państwo informacje o tych ważnych sprawach, o których się dowiedzieliśmy – powiedział. Od tego czasu zarówno MSZ, jak IPN milczał na temat zawartości pakietu.

Dopiero teraz informacje na ten temat przekazał „Rzeczpospolitej" prokurator Janusz Romaniuk, szef pionu śledczego białostockiego oddziału IPN, gdzie trafiły białoruskie materiały.

Co przywiózł Makiej?

Do Białegostoku trafiła lista 21 nazwisk ofiar stalinowskich represji. – Była to odpowiedź strony białoruskiej na prośbę Ambasady RP w Mińsku z lipca 2016 r. o analizę przez stronę białoruską posiadanych materiałów, dotyczących między innymi sprawy obławy augustowskiej. Na liście przekazanej przez pana Uładzimira Makieja wymienione są osoby zatrzymane w okresie od 1939 r. do maja 1941 r. oraz w latach 1945, 1949 i 1950, skazane następnie przez organa sądowe BSRR, w tym w 1940 r. i 1941 r. przez naradę specjalną przy NKWD ZSRR. Spośród podanych osób dwie mają dane personalne bardzo zbliżone do dwóch nazwisk figurujących na naszej liście ofiar obławy augustowskiej. Warto zaznaczyć, że według dokumentów strony białoruskiej jedna z nich została zatrzymana w listopadzie 1945 r., a druga – w 1949 r., a więc nie w okresie obławy augustowskiej – poinformował nas prokurator Romańczuk.

Zaznaczył, że nadal trwa weryfikacja przekazanych materiałów. – Dokument przekazany przez Uładzimira Makieja nie zawierał adnotacji o miejscu pochowania ofiar sowieckich zbrodni – dodał prokurator. Zapewnił, że materiały te zostaną wykorzystane w prowadzonych przez IPN w Białymstoku śledztwach, które dotyczą represji stalinowskich na polskich obywatelach.

– Przekazanie tych dokumentów to ważny gest, być może pójdą za nim kolejne kroki, szczególnie związane z pomocą w wyjaśnieniu obławy augustowskiej. Naszym celem jest znalezienie miejsca pochówku ofiar obławy – mówi nam Paweł Niziołek, historyk z białostockiego oddziału IPN. Jego zdaniem to pierwszy od wielu lat przypadek przekazania przez stronę białoruską dokumentów dotyczących stalinowskich represji.

Ofiary obławy

Białostocki IPN od wielu lat próbuje rozwikłać zagadkę tragicznej śmierci ok. 600 Polaków aresztowanych i zamordowanych przez Sowietów latem 1945 r. Obława augustowska nazywana jest przez historyków Małym Katyniem. Śledczy IPN podejrzewają, że ofiary tej zbrodni zostały pochowane w polsko-białoruskim pasie granicznym w okolicach Kalet. W tej sprawie wystąpili o pomoc prawną do białoruskiej prokuratury. Otrzymali jednak odpowiedź odmowną. Strona białoruska stwierdziła, że informacje takie mogą zagrażać bezpieczeństwu państwa.

Stąd nasi śledczy twierdzą, że przekazane przez szefa białoruskiej dyplomacji dokumenty nie są przełomowe dla wyjaśnienia tej zbrodni. Ciągle liczą na białoruską pomoc, a także aktywność dyplomatyczną.

Dlaczego jest to ważne? – Bez zgody strony białoruskiej nigdy nie będziemy mogli sprawdzić, czy hipoteza o istnieniu masowego grobu ofiar obławy w okolicach Kalet jest prawdziwa – tłumaczyła nam kilka miesięcy temu Barbara Bojaryn-Kazberuk, dyrektor oddziału IPN w Białymstoku. – Dlatego niezbędne są intensywne działania dyplomatyczne i dialog na najwyższym szczeblu, których celem powinno być udostępnienie badaczom z IPN miejsc wskazanych przez ekspertów.

Szansa dla Warszawy

Wiele wskazuje na to, że na przekazanych przez Makieja dokumentach odwilż się nie kończy i władze w Mińsku w rozmowach z Warszawą mogą posunąć się jeszcze dalej. Świadczy o tym chociażby ostatnia wypowiedź wiceszefa Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego Białorusi (KGB) gen. Igora Sierhijenki, który zaproponował upamiętnić „wszystkie ofiary represji sowieckich z lat 1920–1980". Wypowiedź ta padła w kontekście toczącej się od kilku tygodni na Białorusi dyskusji o losie uroczyska Kuropaty. Według historyków w latach 1930–1940 sowieckie organy bezpieczeństwa zamordowały tam nawet kilkaset tysięcy ludzi. Wśród nich może znajdować się kilka tysięcy Polaków z tak zwanej białoruskiej listy katyńskiej.

– Opierając się na faktycznych danych mogę powiedzieć, że na terenie Białorusi represjonowano 235,5 tysięcy ludzi (red. chodzi o lata 1920–1980) – oświadczył Sierhijenka cytowany przez białoruskie media. Dodał też, że na Białorusi jest 11 miejsc, gdzie spoczywają ofiary komunistycznych represji, i zaproponował utworzenie memoriału w Kuropatach, który by wszystkie je upamiętnił.

Dyskusji na temat Kuropat zapewne by nie było gdyby nie ostatnie całodobowe protesty młodzieży, która przez kilka tygodni blokowała budowę centrum biznesowego w Kuropatach. W konsekwencji kilka dni temu inwestor wycofał się z budowy i młodzież wstrzymała protest. O represjach stalinowskich po raz pierwszy od lat zaczęły mówić państwowe media.

Wiele wskazuje na to, że jest to szansa dla Warszawy. – Jeżeli wcześniej władze negowały represje i zaprzeczały, że ofiarami byli też Polacy, to teraz zakładam, że powoli białoruskie archiwa dla Polski będą otwierane – mówi „Rz" znany białoruski politolog Aliaksandr Klaskouski. – Fakt przekazania takich dokumentów polskiej stronie na pewno został odnotowany na Kremlu. To, że Mińsk zdecydował się na ten krok, świadczy o tym, że władze Białorusi, znajdując się pod presją Rosji, są zmuszone do manewrowania.

Pakiet dokumentów z białoruskich archiwów, niedostępnych dla polskich historyków i śledczych, przekazał w czasie jesiennej wizyty w Polsce szef dyplomacji Białorusi Uładzimir Makiej. Nie podano wówczas szczegółów, co minister zostawił w Warszawie.

Minister Witold Waszczykowski mówił tylko enigmatycznie: – Pan minister Makiej przekazał ważne informacje z archiwów białoruskich na temat losu wielu Polaków. Być może w niedługim czasie uzyskacie państwo informacje o tych ważnych sprawach, o których się dowiedzieliśmy – powiedział. Od tego czasu zarówno MSZ, jak IPN milczał na temat zawartości pakietu.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie