Pakiet dokumentów z białoruskich archiwów, niedostępnych dla polskich historyków i śledczych, przekazał w czasie jesiennej wizyty w Polsce szef dyplomacji Białorusi Uładzimir Makiej. Nie podano wówczas szczegółów, co minister zostawił w Warszawie.
Minister Witold Waszczykowski mówił tylko enigmatycznie: – Pan minister Makiej przekazał ważne informacje z archiwów białoruskich na temat losu wielu Polaków. Być może w niedługim czasie uzyskacie państwo informacje o tych ważnych sprawach, o których się dowiedzieliśmy – powiedział. Od tego czasu zarówno MSZ, jak IPN milczał na temat zawartości pakietu.
Dopiero teraz informacje na ten temat przekazał „Rzeczpospolitej" prokurator Janusz Romaniuk, szef pionu śledczego białostockiego oddziału IPN, gdzie trafiły białoruskie materiały.
Co przywiózł Makiej?
Do Białegostoku trafiła lista 21 nazwisk ofiar stalinowskich represji. – Była to odpowiedź strony białoruskiej na prośbę Ambasady RP w Mińsku z lipca 2016 r. o analizę przez stronę białoruską posiadanych materiałów, dotyczących między innymi sprawy obławy augustowskiej. Na liście przekazanej przez pana Uładzimira Makieja wymienione są osoby zatrzymane w okresie od 1939 r. do maja 1941 r. oraz w latach 1945, 1949 i 1950, skazane następnie przez organa sądowe BSRR, w tym w 1940 r. i 1941 r. przez naradę specjalną przy NKWD ZSRR. Spośród podanych osób dwie mają dane personalne bardzo zbliżone do dwóch nazwisk figurujących na naszej liście ofiar obławy augustowskiej. Warto zaznaczyć, że według dokumentów strony białoruskiej jedna z nich została zatrzymana w listopadzie 1945 r., a druga – w 1949 r., a więc nie w okresie obławy augustowskiej – poinformował nas prokurator Romańczuk.
Zaznaczył, że nadal trwa weryfikacja przekazanych materiałów. – Dokument przekazany przez Uładzimira Makieja nie zawierał adnotacji o miejscu pochowania ofiar sowieckich zbrodni – dodał prokurator. Zapewnił, że materiały te zostaną wykorzystane w prowadzonych przez IPN w Białymstoku śledztwach, które dotyczą represji stalinowskich na polskich obywatelach.