Na tropie agenta „Wolskiego”

Czy gen. Jaruzelski był tajnym informatorem wojskowej bezpieki? Śledczy IPN szukają dowodów.

Aktualizacja: 07.03.2016 19:32 Publikacja: 06.03.2016 19:01

Zmarły dwa lata temu gen. Jaruzelski zaprzeczał, jakoby w latach 40. współpracował z informacją wojs

Zmarły dwa lata temu gen. Jaruzelski zaprzeczał, jakoby w latach 40. współpracował z informacją wojskową

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Archiwiści IPN przeglądają akta Fundacji Archiwum Dokumentacji Historycznej PRL w Pułtusku, a także nieskatalogowane materiały w Archiwum Akt Nowych – szukają materiałów o Jaruzelskim.

Poznaliśmy kulisy śledztwa w sprawie ukrywania dokumentów, które powinny znaleźć się w zasobach IPN. W jego ramach policja i prokurator IPN dokonały rewizji w domu wdowy po Wojciechu Jaruzelskim, a także byłego żołnierza AL prof. Lecha Kobylińskiego w Gdańsku.

Śledztwo formalnie zostało wszczęte 8 stycznia 2016 roku. Zainicjowała je notatka, którą do warszawskiego pionu śledczego IPN jesienią poprzedniego roku wysłał prokurator Bogusław T. Czerwiński z Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Prokurator wskazywał na możliwość ukrywania dokumentów przez prominentnych niegdyś działaczy komunistycznych. Zasugerował, że mogą posiadać teczkę tajnego współpracownika informacji wojskowej o kryptonimie „Wolski".

Zdaniem historyka dr. Piotra Gontarczyka (w 2006 r. opublikował w „Rzeczpospolitej" artykuł „Dossier agenta Wolskiego") Wojciech Jaruzelski był w latach 40. tajnym informatorem wojskowej bezpieki o pseudonimie Wolski, ale jego teczka zaginęła najpewniej w latach 70. Zdaniem Gontarczyka ktoś usiłował zatrzeć wszelkie ślady łączące Jaruzelskiego z agentem.

Sprawa przyspieszyła, gdy do prezesa IPN, dr. Łukasza Kamińskiego zgłosiła się Maria Kiszczak, która zasugerowała sprzedaż dokumentów męża za 90 tys. zł. Na dowód pokazała kartkę z informacją opracowaną przez SB z 1974 r. na temat Lecha Wałęsy. Żona szefa komunistycznej bezpieki liczyła, że szef IPN przeleje jej pieniądze na konto. Nawet chciała mu je podać. Miała stwierdzić, że wybrała IPN, chociaż „mogła pójść do Wałęsy, który za te dokumenty zapłaciłby 100 tys. zł".

Prezes IPN o wizycie Marii Kiszczak poinformował prokuratora. Jeszcze tego samego dnia – 16 lutego – do willi Kiszczakowej wszedł prokurator IPN w asyście uzbrojonych policjantów ze stołecznej policji. Śledczy obawiali się, że w domu Kiszczaka może być broń, stąd szczególne środki ostrożności. Maria Kiszczak sama wydała dokumenty swojego męża. Formalnie więc prokurator nie przeprowadził w jej domu przeszukania.

Prokurator wyniósł z domu sześć pakietów dokumentów (cztery zostały już przekazane do archiwum IPN, od wtorku kolejne materiały będą mogli oglądać dziennikarze i naukowcy). Najciekawsze były dwie teczki o tajnym współpracowniku SB o pseudonimie Bolek. Teczki te mogły być przechowywane w innym miejscu niż to, w którym znaleźli je prokuratorzy IPN – uważają niektórzy archiwiści, którzy mieli z nimi styczność.

Dlaczego? Stan kart umieszczonych w teczkach wskazuje, że leżały w wilgotnym pomieszczeniu (np. piwnicy lub garażu), a nie w szafie w domu Kiszczaka.

Jak ustaliliśmy, już w dniu wejścia do domu Kiszczaka śledczy zdecydował o objęciu dyskretną ochroną policji domku letniskowego Kiszczaków na Mazurach. Chodziło o to, by nic z niego nie zginęło. Miejsce to zostało przeszukane 18 lutego. Nic nie znaleziono.

29 lutego policja przeszukała dom zmarłego dwa lata temu gen. Wojciecha Jaruzelskiego. W domu była tylko żona generała wraz z opiekunką, przeszukanie rozpoczęło się dopiero wtedy, gdy do mieszkania przyjechała córka Monika. Rewizja trwała dziesięć godzin. Policjanci zabezpieczyli 17 pakietów dokumentów. Na razie prokurator ich nie przeglądnął, nie ma więc pewności, co znaleziono. Nieoficjalnie wiemy, że część materiałów sygnowanych jest nagłówkami Urzędu Rady Ministrów i pochodzą z lat 80., gdy Jaruzelski był premierem.

Szukając dokumentów związanych z Jaruzelskim, śledczy w połowie poprzedniego tygodnia przeszukali też gdański dom prof. Lecha Kobylińskiego, byłego żołnierza Armii Ludowej, rektora Politechniki Gdańskiej. Jak relacjonował profesor, śledczy pytali o dokumenty zmarłego kilkanaście lat temu gen. Edwina Rozłubirskiego, który miał zostawić u niego dokumenty dotyczące Jaruzelskiego. Nic nie znaleźli.

Śledczy nie informują o kolejnych krokach. Jest jednak niemal pewne, że możemy spodziewać się, że zapukają do domów następnych osób związanych z poprzednim systemem. Z naszych informacji bowiem wynika, że do pionu śledczego IPN zgłosiło się kilka osób, które wskazały, gdzie jeszcze mogą być ukryte materiały komunistycznej bezpieki. Nad sprawą pracuje teraz w Warszawie pięciu prokuratorów, niektóre czynności zlecane są policji.

Równolegle IPN sprawdza inne miejsca, gdzie mogą znajdować się dokumenty związane z Jaruzelskim. W poprzednim tygodniu przeglądali archiwum w Pułtusku. Badają też dokumenty po generale w Archiwum Akt Nowych.

Archiwiści IPN przeglądają akta Fundacji Archiwum Dokumentacji Historycznej PRL w Pułtusku, a także nieskatalogowane materiały w Archiwum Akt Nowych – szukają materiałów o Jaruzelskim.

Poznaliśmy kulisy śledztwa w sprawie ukrywania dokumentów, które powinny znaleźć się w zasobach IPN. W jego ramach policja i prokurator IPN dokonały rewizji w domu wdowy po Wojciechu Jaruzelskim, a także byłego żołnierza AL prof. Lecha Kobylińskiego w Gdańsku.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Historia
Przemyt i handel, czyli jak Polacy radzili sobie z niedoborami w PRL