Prokurator Zbigniew Kulikowski poszukuje miejsc, gdzie potajemnie mogły być pochowane ofiary największej do dzisiaj niewyjaśnionej zbrodni sowieckiej na Polakach. Już w listopadzie 2016 r. naukowcy IPN bez rozgłosu rozpoczęli prace w rejonie Sajenka na wschód od Augustowa. Z powodu opadów śniegu przeprowadzili wstępny sondaż archeologiczny. Nie odnaleźli jam grobowych. Wiosną prace te będą kontynuowane.
Śledczy podejrzewają, że na północ od stawu Sajenek, w dawnych okopach niemieckich mogą znajdować się szczątki. W przeszłości znajdowano tam już zwłoki zatrzymanych w obławie, którzy trafili do UB w Augustowie. Z ustaleń śledczych IPN w ciągu dwóch lat zamordowano w tym miejscu co najmniej 14 osób.
Śledczy podejrzewają też, że zwłoki były wywożone do pobliskich lasów, a także topione w stawach. – Mamy relacje, z których wynika, że w okopach niemieckich grzebano zwłoki. Mieszkańcy znajdowali je na przełomie 1945 i 1946 r. Niektóre szczątki zostały zidentyfikowane przez rodziny i przeniesione na cmentarz – opisuje dr Marcin Zwolski, historyk z białostockiego IPN.
W tym roku zostaną też dokończone prace poszukiwawcze na terenie Nadleśnictwa Pomorze w rejonie miejscowości Giby. Pracownicy IPN chcą sprawdzić kilkanaście miejsc, które zostały wskazane przez pracowników Instytutu Geodezji i Kartografii w Warszawie, którzy przeanalizowali wojskowe zdjęcia lotnicze. Jesienią 2015 r. zespół IPN znalazł szczątki dwóch mężczyzn, którzy mogą być ofiarami zbrodni z 1945 r. Kość nogi jednego z nich owinięta była drutem. Nogi drugiego skrępowane były kablem telefonicznym ze sztucznej skóry – takich używali sowieccy saperzy, którzy wspierali NKWD podczas obławy. Na razie nie wiadomo, kim były ofiary.
Kolejnym miejscem, gdzie mogą znajdować się szczątki ofiar obławy są okolice jeziora Szlamy, w polsko-białoruskim pasie granicznym.