Marian Piekarski, bohater z Suwalszczyzny

Marian Piekarski był torturowany przez UB, ale nikogo nie wydał. W listach podtrzymywał rodzinę na duchu.

Aktualizacja: 27.02.2017 20:10 Publikacja: 26.02.2017 17:48

We wrześniu 2015 w Suwałkach odsłonięto mural poświęcony Marianowi Piekarskiemu. W uroczystości wzię

We wrześniu 2015 w Suwałkach odsłonięto mural poświęcony Marianowi Piekarskiemu. W uroczystości wzięła udział Irena Piekarska - siostra zamordowanego przez UB żołnierza antykomunistycznego podziemia.

Foto: Fotorzepa, Bogdan Nowacki

Więzienie w Suwałkach, marzec 1945. Strażnik do Mariana Piekarskiego, ps. Ryś, młodego żołnierza niepodległościowego podziemia: – Długo nie pożyjesz, my ciebie dosięgniemy. Będziemy cię kroić kawałek po kawałku... Nie pomoże ci nawet to, że nas oszczędziłeś. Upokorzyłeś nas i za to zapłacisz! Nastolatek, nie zwracając uwagi na groźby, zamknął strażników w jednym z pomieszczeń. Niebawem w więzieniu podniósł się alert. Przysadzisty enkawudzista w randze majora rozpoczął śledztwo.

Lipiec 1946, Białystok: z więziennej bramy przy ul. Bema rusza karawana. Na jej czele, w ciężarówce, strażnicy z automatami, następnie więźniarka, za nią znów strażnicy. W więźniarce: 24 członków organizacji Wolność i Niezawisłość, w tym Marian. Jadą na pokazowy proces w komunistycznym wydaniu.

Dwa miesiące po procesie w białostockim więzieniu rozlegają się strzały. Piekarski ma zaledwie 19 lat; tej samej nocy komuniści mordują też jego bezpośrednich przełożonych: Franciszka Sowulewskiego, ps. Twardowski, i Leona Burdyna, ps. Cichy. A także Stanisława Parafianowicza, ps. Zarzecki, Witalisa Konikowskiego, ps. Dąb, i ppłk. Aleksandra Rybnika, ps. Jerzy – zastępcę komendanta Białostockiego Okręgu WiN. Ciał zamordowanych nigdy nie odnaleziono.

Patriotyczne wychowanie

Marian był najmłodszy z trojga rodzeństwa. Wszyscy: on (ur. 1927), cztery lata starsza Irena, ps. Ira, a także Stanisław, ps. Kukułka (ur. 1925), walczyli z niemieckim i sowieckim okupantem. W Armii Krajowej zaprzysiężony był również ich ojciec Stanisław Piekarski. To właśnie on, piłsudczyk, żołnierz Polskiej Organizacji Wojskowej, a w międzywojniu komendant policji, zaszczepił w dzieciach miłość do ojczyzny. Mógł bez końca opowiadać im o Marszałku. Często zasiadał z dziećmi do lektury – głównie Sienkiewicza i Kraszewskiego.

Wpływ na Mariana miało też harcerstwo. Przed II wojną światową Suwałki były harcerskim miastem, Piekarski, który także był druhem, spacerował po mieście i zapraszał do domu nowe twarze; przyjmował harcerzy miodem z ojcowej pasieki, grał z nimi na mandolinie.

Maryś, bo tak na Mariana mówiono w domu, był bardzo uczynny. Ale jednocześnie sprawiał duże problemy wychowawcze. Zawsze stawiał na swoim, był niepokorny. – Mama poszła na zakupy, a on biegał po kuchni, skakał po stole... Zawijał popiół z pieca w papierki i rzucał po ścianach. Dopiero był u nas remont, a on zrobił całą kuchnię na czarno. Czasami był straszny – wspomina brata pani Irena, lat 94, która w Armii Krajowej była łączniczką.

Pijani strażnicy

Do AK Marian wstąpił w wieku 15 lat. Początkowo był chłopcem na posyłki. Gdy w lutym 1945 ppłk Władysław Liniarski, ps. Mścisław, powołał do życia Armię Krajową Obywatelską (AKO), nastolatek trafił do patrolu kpr. Aleksego Łukowskiego, ps. Zarucki. Z jego rozkazu przeprowadził swoją najbardziej spektakularną akcję dywersyjną.

Na początku 1945 r. Maryś pracował jako fryzjer w więzieniu karno-śledczym w Suwałkach. Wzbudzał zaufanie eleganckim ubiorem i elokwencją. Strażnicy mieli go za swojego. 12 marca po przyjściu do pracy postawił na stole litr samogonu i wędlinę na zakąskę. Sam udawał, że pije, rozlewając alkohol po brodzie. – Piłem na niby. Miałem całą koszulę mokrą – opowiadał po akcji. Następnie, pod pretekstem czyszczenia, zebrał od podpitych, śpiewających strażników broń. Gdy butelka była pusta, przeładował jeden z karabinów i wycelował. Zamknął strażników w jednym z pomieszczeń (wg jednej wersji – w celi, wg drugiej – w ubikacji) i uwolnił sześciu żołnierzy AK-AKO.

Irena Piekarska, która tego dnia wieczorem, nie wiedząc o akcji brata, przyszła po niego do pracy, wspomina: – Boże kochany... Ilu pod więzieniem było tych diabłów: enkawudzistów, ubowców, wojska. Strażnicy od razu wzięli mnie pod ramię i zaprowadzili do oficera NKWD. Myśleli, że Marian przysłał mnie na zwiady.

Stalinowski proces

Po akcji uwolnienia więźniów Piekarski dołączył do patrolu „Zaruckiego" i dalej konspirował (pod nazwiskiem Leon Paliński). Jednak Urząd Bezpieczeństwa w końcu wpadł na jego trop. Nastolatek został aresztowany na początku kwietnia 1946 r. we wsi Przerośl, w miejscowej szkole, w której – na poddaszu – mieszkanie wynajmowała jego narzeczona Władysława Wojnowska, z zawodu nauczycielka.

„Ryś" był torturowany, ale nikogo nie wydał. W listach podtrzymywał rodzinę na duchu. Na więziennej menażce wyrył: „Nic nie ma dla człowieka straconego, gdy mu pozostaje żywa i czynna wiara w Boga".

Proces rozpoczął się 13 lipca 1946 r. w Teatrze Miejskim w Białymstoku (obecnie kino Ton) i trwał kilka dni. Na scenie centralne miejsce zajmował mjr Włodzimierz Ostapowicz, szef Wojskowego Sądu Rejonowego w Białymstoku. Pomagali mu: sędzia por. Zbigniew Furtak i ławnik ppor. Wacław Kosmatka. – Ostapowicz był ideowym komunistą. Jednym z największych peerelowskich morderców sądowych – mówi prof. Krzysztof Szwagrzyk, historyk, wiceprezes IPN. I dodaje: – Był bardzo skryty, nie okazywał uczuć. Jedyny jego ludzki odruch zarejestrowano w 1953 r., gdy... zmarł Józef Stalin. Ostapowicz zwołał wtedy zebranie pracowników Wojskowego Sądu Rejonowego we Wrocławiu, którego był szefem w latach 50. W trakcie zebrania stał pod portretem Stalina i płakał jak dziecko.

Według ustaleń prof. Szwagrzyka, zawartych w jego książce „Prawnicy czasu bezprawia: sędziowie i prokuratorzy wojskowi w Polsce 1944–1956", Włodzimierz Ostapowicz w trakcie swojej zbrodniczej kariery wydał 206 wyroków śmierci, z czego 180 wykonano.

– Gdy przyjeżdżał na Suwalszczyznę, to zawsze orzekał wyrok śmierci. To był „sędzia śmierć" – mówi Bartłomiej Rychlewski, badacz dziejów podziemia niepodległościowego na Suwalszczyźnie.

W trakcie procesu Piekarski uratował życie jednemu z członków WiN. Wziął akt oskarżenia kolegi na siebie. – Mnie i tak zabiją, a on dopiero się ożenił. Dziecko w drodze. Dlaczego dziecko ma zostać bez ojca? – powiedział siostrze i narzeczonej, które zajęły miejsca za pilnującym go strażnikiem.

Wyrok z 20 lipca 1946 r. był zgodny z przewidywaniami nastolatka. – Nie płacz. Przecież wiesz, jaki ja byłem... A poza tym śmierć przez rozstrzelanie nie jest taka zła. To tak jakby osa cię ugryzła – pocieszał siostrę.

„Ryś" napisał list do Bolesława Bieruta. Bez odpowiedzi. W tym samym czasie w domu Piekarskich w Suwałkach stacjonowali rosyjscy telegrafiści. Młoda Rosjanka śpiewała:

– Nasz baćka Stalin wydał manifest. Umarłym swoboda. A żywym pod areszt...

Zaprzedane dusze

Jest 11 września 1946 r. Do celi Mariana wchodzą strażnicy. Próbują założyć 19-latkowi opaskę na oczy. Ten zrywa ją i usiłuje uderzyć oprawcę. Strażnicy krępują jego ręce drutem i wyprowadzają na korytarz. Znowu opaska. Nie, jednak nie. – Nie chcę tej waszej szmaty. Nie boję się umierać – mówi Piekarski. To jego ostatnie słowa. Po chwili pada strzał.

Od wykonania wyroku minęło przeszło 70 lat. Ale na Suwalszczyźnie wciąż są tacy, dla których Marian był bandytą. Trzy lata temu w kościele w podsuwalskich Berżnikach podczas odsłonięcia tablicy upamiętniającej „Rysia" pewien miejscowy dostojnik – niby do siebie – rzekł: ,,My takich tu nie potrzebujemy, mamy innych bohaterów". Obecny na uroczystości Bartłomiej Rychlewski opowiada: – Krew mnie zalała, jak to usłyszałem. Po nabożeństwie zapytałem go o jego bohaterów. Nie odpowiedział. Uśmiechnął się tylko. Powtórzyłem więc: ,,No, powiedz pan głośno. Skoro nie tacy jak Piekarski, to kto? Henio Merecki czy może Oleś Omiljanowicz?". Wtedy obrócił się na pięcie i uciekł. Niby śmieszne, ale ten incydent pokazuje, jak głęboko „czerwoni" zapuścili tu swoje korzenie.

Henryk Merecki to były żołnierz AK. W 1945 roku został zastrzelony przez AKO za współpracę z Sowietami. W PRL był przedstawiany jako postępowy akowiec, który zginął z rąk reakcji. W Suwałkach do dziś jest ulica jego imienia. Pisał o nim wspomniany „Oleś", czyli Aleksander Omiljanowicz: gwiazda suwalskiej bezpieki, wzięty literat.

W 2005 r. Omiljanowicz, za swoją zbrodniczą przeszłość, został skazany na 4,5 roku więzienia, w którym zmarł. – Słynął z wyjątkowej brutalności. Był jednym z architektów rozbicia komendy WiN Obwodu Suwałki-Augustów. Zanim trafił do UB, nawiązał kontakt z sowiecką kontrrazwiedką, czyli stalinowskim kontrwywiadem wojskowym (SMIERSZ). Pełnił tam funkcję tłumacza – mówi Piotr Łapiński, historyk białostockiego oddziału IPN.

I dodaje, że po upadku komunizmu Omiljanowicz nie miał sobie nic do zarzucenia.

– W połowie lat 90. byłem na jego wieczorze autorskim. Atakowany przez publiczność, wypierał się służby w UB. Podczas procesu sądowego z kolei twierdził, że w UB był wtyczką WiN. Powoływał się na zaświadczenie byłego komendanta WiN Okręgu Białystok, ppłk. Mariana Świtalskiego, ps. „Juhas". Tyle że to był falsyfikat. Mógł tym papierkiem czarować, dopóki nie powstał IPN.

Wyczekiwany pogrzeb

Wrzesień 2015, Suwałki. Przed pomnikiem Jana Pawła II powiewają biało-czerwone flagi. Są transparenty z sylwetkami Żołnierzy Niezłomnych, m.in. Augusta Emila Fieldorfa i Witolda Pileckiego. Po liturgii Słowa Bożego suwałczanie przeszli ul. Kościuszki pod mural poświęcony Marianowi Piekarskiemu. Wśród nich – Irena Piekarska.

W PRL przeżyła wiele: niezliczone przesłuchania, więzienie, stres związany nie tylko z procesem Mariana, ale też drugiego brata. Staś, ps. Kukułka, za przynależność do AK, AKO i WiN odbył wyrok pięciu lat więzienia w Sztumie.

Pani Irena wciąż nie traci nadziei. Wierzy, że ciało brata zostanie w końcu odnalezione. Ufa, iż doczeka jego pogrzebu. I że będzie mogła zapalić na jego grobie znicz. Jak przekonuje Bartłomiej Rychlewski, nie będzie to jednak łatwe: – Ciało Mariana prawdopodobnie zostało zakopane w Białymstoku. A miejsc na terenie miasta, gdzie znajdują się doły śmierci, jest mnóstwo. Na terenie więzienia. Na starych cmentarzach. W parkach. Pod parkingami...

Więzienie w Suwałkach, marzec 1945. Strażnik do Mariana Piekarskiego, ps. Ryś, młodego żołnierza niepodległościowego podziemia: – Długo nie pożyjesz, my ciebie dosięgniemy. Będziemy cię kroić kawałek po kawałku... Nie pomoże ci nawet to, że nas oszczędziłeś. Upokorzyłeś nas i za to zapłacisz! Nastolatek, nie zwracając uwagi na groźby, zamknął strażników w jednym z pomieszczeń. Niebawem w więzieniu podniósł się alert. Przysadzisty enkawudzista w randze majora rozpoczął śledztwo.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie