Jesienią 2017 roku prokuratura z niemieckiego Dortmundu wniosła do sądu oskarżenie wobec dwóch byłych SS-manów, wartowników obozu koncentracyjnego w Stutthof.
O udział w zbrodniach zostali oskarżeni 94-letni dr Johann Rehbogen oraz 93-letni Harry Paul Fritz Schulz. Pierwszy z nich służył w obozie od 7 czerwca 1942 r. do 1 września 1944 r., a drugi od 28 czerwca do 31 sierpnia 1944 roku. Obydwaj zostali oskarżeni o udział w masowych morderstwach więźniów. Podejrzani są m.in. o skierowanie 100 polskich więźniów do komory gazowej, zabójstwo radzieckich jeńców wojennych, a także eksterminację Żydów.
Z amerykańskiej gazety „Star Tribune" wynika, że byłego wartownika Rehbogena pomogła zidentyfikować żyjąca w St. Park w USA 88-letnia Judy Meisel, była więźniarka Stutthof. Matka Judy Meisel zginęła w tym obozie. Ona sama do dzisiaj pamięta, jak Rehbogen drwił i bił więźniów. Jej zeznania zebrali niemieccy prokuratorzy, którzy współpracowali z FBI. Dotarli także do innych świadków. Prokurator z Dortmundu powiedział Associated Press, że obaj mężczyźni zaprzeczają, że wiedzą cokolwiek o zabójstwach w obozie.
W tej sprawie pomocy prawnej udzielił także IPN w Gdańsku. Z informacji, które otrzymaliśmy od Roberta Janickiego, rzecznika pionu śledczego IPN w Warszawie, wynika, że jesienią 2016 r. i wiosną 2017 r. w Polsce przebywał niemiecki prokurator oraz funkcjonariusze niemieckiej policji kryminalnej z Nadrenii-Westfalii. Przeprowadzili oni m.in. oględziny na terenie obozu, a także zabezpieczyli niektóre dokumenty. – Na ich wniosek przeprowadziliśmy kwerendy, a kserokopie dokumentów zostały wysłane do Niemiec – mówi nam Robert Janicki. Dodaje, że w śledztwie dotyczącym Johanna R. pion śledczy wskazał jeszcze trzech żyjących świadków.
Teraz oddział gdański pionu śledczego IPN podjął własne śledztwo w sprawie zbrodni w obozie Stutthof.