Słuchałem tego wystąpienia z przejęciem. Było głębokim, poruszającym, osobistym ostrzeżeniem przed niebezpieczeństwem powtórzenia się tragedii Auschwitz. Natomiast reakcja na nie mówi coś istotnego o dzisiejszej Polsce. Słowa przesłania dla żyjących i dla świata zostały zinstrumentalizowane. Byłem zaskoczony reakcją wielu polityków i osób, które znalazły w nich proste odniesienie do „tu i teraz". Trywializuje to sens słów Mariana Turskiego, robi z nich polityczny manifest. A przecież wszystkie wystąpienia, łącznie z tym prezydenta, gospodarza uroczystości, zawierały uniwersalne przesłanie dla świata. Nie była to uroczystość polityczna.
A jednak Marian Turski mówił o mniejszościach. Mniejszości są np. seksualne. Nie dostrzega pan tu aluzji do polityki PiS?
Poddaje pani słowa Mariana Turskiego niebezpiecznej aktualizacji. Jest ona niestosowna w obliczu tak ważnego wydarzenia, jakim były obchody 75. rocznicy wyzwolenia Auschwitz- -Birkenau. Rządy większości, które szanują mniejszości, to podstawa demokracji. Mówimy o sprawach fundamentalnych dla współczesnego świata, który został ukształtowany dzięki doświadczeniu II wojny światowej. To wystąpienie odwoływało się do szacunku dla drugiego człowieka.
Jeśli nie warto szukać odniesień do „tu i teraz", to jak odczytuje pan słowa: „nie bądź obojętny"?