Rosja urządzi nam Katyń

Na cmentarzu Kreml zbuduje muzeum pokazujące historię stosunków rosyjsko-polskich.

Aktualizacja: 27.01.2017 15:13 Publikacja: 26.01.2017 17:58

Władimir Miedinski pokaże w Katyniu swoją wersję historii stosunków Polski z Rosją.

Władimir Miedinski pokaże w Katyniu swoją wersję historii stosunków Polski z Rosją.

Foto: Rzeczpospolita, Robert Gardziński

– Najpóźniej w grudniu 2017 roku będzie on gotowy – powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą" dyrektor wykonawczy Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego Władisław Kononow.

– W odróżnieniu od Polaków, którzy starają się demontować wszystko, co jest związane z Rosjanami i z ich udziałem w wyzwoleniu Polski, my staramy się odbudować memoriał w Katyniu – powiedział w czwartek rosyjski minister kultury na konferencji prasowej. Miedinski podsumowywał w Moskwie rok działalności Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego, na którego czele stoi, a które właśnie ma zająć się przygotowywaniem ekspozycji w Katyniu. Jak poinformowano „Rzeczpospolitą", w rosyjskim Ministerstwie Kultury, Towarzystwo ma już odpowiednie projekty, ale spośród resortowych urzędników nikt ich nie widział.

– W lutym powinny rozpocząć się już prace w Katyniu – tłumaczył Kononow.

Jednocześnie podkreślał, że budowa w żadnym wypadku nie będzie prowadzona w „polskim Katyniu", czyli na wojskowym cmentarzu, na którym pochowani są nasi oficerowie. – To będzie w „rosyjskiej części" kompleksu memorialnego – dodał. Zarówno on, jak i minister Miedinski podkreślali bowiem, że w katyńskim lesie pochowanych jest około 4 tys. Polaków, a obok leży około 10 tys. Rosjan wymordowanych przez NKWD w latach 30. To właśnie na tym terenie będzie budowało Towarzystwo.

– Powstanie co najmniej jednopiętrowy budynek, w którym duża, stała ekspozycja będzie poświęcona historii stosunków polsko-rosyjskich w XX wieku. Osobiście byłem zwolennikiem prezentacji jej od początku, ale zwyciężyła koncepcja, że wcześniejsze okresy zostaną pokazane tylko w krótki migawkach multimedialnych – tłumaczył Kononow.

– Ekspozycja obejmie okres od czasu, gdy Polska była częścią Imperium Rosyjskiego, poprzez rewolucje 1917 roku, wojnę 1918–1920 roku i tragedię radzieckich jeńców w polskiej niewoli, wojnę 1939 roku, 17 września a potem wspólną, polsko-radziecką walkę z niemieckim okupantem po okres przyjaźni naszych narodów w czasie istnienia PRL i ZSRR. Kończyć się będzie katastrofą lotniczą w 2010 roku. Jeszcze się decyduje, czy zajmiemy się okresem 2010–2016 – opisał planowaną wystawę.

– Chcemy pokazać całą paletę barw w naszych stosunkach, dowieść, że tragedia w Katyniu nie pojawiła się znikąd, wcześniej też łączyła nas historia – zapewnił Kononow.

Zapytany jednak, czy jest pewien, że okres istnienia wasalnego państwa PRL powinien być nazywany „czasem przyjaźni narodów" natychmiast odpowiedział pytaniem: – A teraz to nie jesteście wasalem: Brukseli czy tam kogo ?

Natychmiast jednak dodał, że wystawa adresowana będzie głównie „do naszych obywateli, mieszkańców Rosji, naszych wycieczek szkolnych". – A czy wy przyjmiecie jej przesłanie, czy nie, to już wasz problem – dodał.

– Ukraina, republiki bałtyckie, niektóre kraje wschodnioeuropejskie świadomie próbują zatrzeć pamięć o wpływie naszego kraju, o bohaterstwie radzieckiego żołnierza (...) Tak, jakby niczego nie było, nie było setek lat przeżytych razem, wspólnych wartości, wspólnych sojuszów, wspólnych wrogów, z którymi razem walczyliśmy – tłumaczył na konferencji podstawy swojej polityki historycznej minister Miedinski.

W Polsce Towarzystwo, któremu szefuje ministra i zarządza nim Kononow, wsławiło się dotychczas jedynie twierdzeniem, że to rosyjskie wojska wygrały bitwę pod Grunwaldem. W Rosji jednak prowadzi ożywioną działalność, głównie za pomocą pomników stawianych w całym kraju. W 2016 roku rozwieszono na przykład w Rosji 1200 tablic upamiętniających Bohaterów Związku Radzieckiego.

– Zamierzamy też zająć się postacią najwybitniejszego polskiego dowódcy wojskowego w całej waszej historii, Konstantina Rokossowskiego – dodał Kononow. W latach 1949–1956 radziecki marszałek był ministrem obrony PRL i marszałkiem Polski.

Powiedzieli

Aleksandr Gurianow, rosyjski historyk, stowarzyszenie Memoriał

Głównym elementem polskiej części cmentarza w Katyniu są imiona ofiar tej zbrodni. Tysiące imion Polaków zamordowanych w tym lesie. Zupełnym przeciwieństwem jest rosyjska część cmentarza, całkowicie bezimienna. Nie ma tam ani jednej tabliczki z nazwiskiem. I myślę, że to nie jest przypadek. Rosyjskie władze z wielkim trudem uznają zbrodnie popełnione przez państwo sowieckie. Wiedzą, że rozstrzelano ponad 1,5 mln ludzi, a jednocześnie ze wszelkich sił dążą do tego, by ofiary tamtych represji pozostawały bezimienne. Znam tylko jeden cmentarz, gdzie wymieniono po imieniu ofiary stalinowskiego terroru. Znajduje się w okolicach Jekaterynburga i jest wyjątkiem od reguły. Inicjatywa Miedinskiego miałaby bardzo duże znaczenie, gdyby rzeczywiście chciał przywrócić nazwiska wszystkim ofiarom zbrodni katyńskiej.

Z jednej strony Władimir Putin, będąc premierem, składał wiązanki na cmentarzu w Katyniu, a z drugiej organy władzy państwowej robią coś przeciwnego. Rosyjska prokuratura odmawia przeprowadzenia procedury uznania za ofiary politycznych represji wszystkich rozstrzelanych przez Sowietów. Odmawia nawet uznania samego faktu śmierci zamordowanego jeńca, mimo że świadczą o tym dokumenty NKWD.

prof. Jan Żaryn, historyk, senator PiS

Miejmy nadzieję, że władze w Moskwie szczerze zainteresowały się rosyjskimi ofiarami represji stalinowskich. Trudno jednak przywidzieć, jakimi drogami podąża współczesna polityka historyczna państwa rosyjskiego. Wiadomo, że zdąża także takimi, które są sprzeczne z naszymi polskimi propozycjami i ustaleniami. To dotyczy przede wszystkim roli Związku Sowieckiego w XX wieku wobec Polski i świata. Imperialna polityka Sowietów jest inaczej odbierana przez nas, a inaczej w Moskwie. Uważamy, że Armia Czerwona nie wyzwalała Europy od faszystów, tylko bezprawnie włączyła cudze terytoria do swojej domeny. Nie kwestionujemy tego, że przedstawiciele narodu rosyjskiego też byli ofiarami komunistycznych represji. Podobnie jak przedstawiciele innych narodów, którzy mieli nieszczęście krócej lub dłużej znajdować się pod władzą bolszewicką. Jeżeli rosyjskie Ministerstwo Kultury chce honorować rosyjskie ofiary w Katyniu, jest to decyzja zrozumiała i słuszna.

Obawiamy się jednak, że ekspozycja, która ma być poświęcona stosunkom polsko-sowieckim, nie będzie odzwierciedlać całej prawdy historycznej. A prawda jest taka, że Związek Sowiecki był współodpowiedzialny za wybuch II wojny światowej. —not. ru.sz.

– Najpóźniej w grudniu 2017 roku będzie on gotowy – powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą" dyrektor wykonawczy Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego Władisław Kononow.

– W odróżnieniu od Polaków, którzy starają się demontować wszystko, co jest związane z Rosjanami i z ich udziałem w wyzwoleniu Polski, my staramy się odbudować memoriał w Katyniu – powiedział w czwartek rosyjski minister kultury na konferencji prasowej. Miedinski podsumowywał w Moskwie rok działalności Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego, na którego czele stoi, a które właśnie ma zająć się przygotowywaniem ekspozycji w Katyniu. Jak poinformowano „Rzeczpospolitą", w rosyjskim Ministerstwie Kultury, Towarzystwo ma już odpowiednie projekty, ale spośród resortowych urzędników nikt ich nie widział.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia
Pomogliśmy im odejść z honorem. Powstanie w getcie warszawskim
Historia
Jan Karski: nietypowy polski bohater
Historia
Yasukuni: świątynia sprawców i ofiar
Historia
„Paszporty życia”. Dyplomatyczna szansa na przetrwanie Holokaustu
Historia
Naruszony spokój faraonów. Jak plądrowano grobowce w Egipcie