Niemym świadkiem tej uroczystości był Mordechaj Anielewicz. Postać urodzonego w pierwszym roku istnienia Drugiej Rzeczypospolitej przywódcy powstania w getcie warszawskim, którego ojczyznę przekreślił pakt Ribbentrop-Mołotow, patrzyła na zebranych z wysokości pomnika Natana Rapaporta (oryginał monumentu stoi w centrum dawnej dzielnicy żydowskiej polskiej stolicy). Gdyby mogła się odezwać, musiałaby wyrazić zaskoczenie, a może i podziw nad drogą, jaką od tamtych okrutnych lat przeszli Niemcy.
„Chwała niech będzie Panu, który pozwala mi dziś tu być" – powiedział po hebrajsku prezydent Republiki Federalnej, który został jako ostatni dopuszczony na tej uroczystości do głosu. – To Niemcy ich wywieźli. Niemcy wytatuowali im numery na przedramieniu. Niemcy starali się odczłowieczyć tych ludzi, uczynić ich numerami, doszczętnie zatrzeć pamięć o nich w obozie zagłady. Sprawcami byli ludzie. Byli to Niemcy. Mordercy, strażnicy, pomocnicy, bierni uczestnicy byli Niemcami – podkreślił Frank-Walter Steinmeier, odnosząc się m.in. do 350 tys. Żydów deportowanych z Warszawskiego getta do obozu zagłady w Treblince.
Moralista Putin
Władimir Putin do głosu został dopuszczony jako pierwszy z zagranicznych gości, zaraz po organizatorach spotkania. Rola Armii Czerwonej, która 27 stycznia 1945 r. wyzwoliła niemiecki obóz koncentracyjny w Auschwitz, uzasadniała taką sekwencję. Ale rosyjski przywódca ani słowem nie wspomniał o zbrodniczym reżimie, który zbudował wcześniej Stalin. Ani też o porozumieniu Związku Radzieckiego z III Rzeszą, które – gdy Anielewicz kończył 20 lat – doprowadziło do rozpętania drugiej wojny światowej.
Przeciwnie, tego dnia prezydent Rosji wystąpił w roli mentora wyznaczającego innym standardy moralności. – Lekcji Holokaustu nie da się odrobić, przemilczając niektóre jego aspekty – wskazywał, odnosząc się do „współpracowników nazistów" z Ukrainy czy Litwy, ale już nie Związek Radziecki. – Dziś pamięć ma służyć do rozgrywania interesów politycznych, to niedopuszczalne – wskazywał dalej rosyjski przywódca, posuwając cynizm do granic możliwości.
Bo jeśli jakiś kraj chce na wybielaniu przeszłości zbić polityczny kapitał, zatrzeć zły obraz autorytarnego reżimu, to jest nim Rosja.