Po dzisiejszej debacie w Bundestagu wniosek w tej sprawie przeszedł właściwie bez sprzeciwu. Poparły go zarówno te frakcje, które go zaproponowały - a chodzi o współrządzące CDU/CSU i SPD oraz opozycyjne liberalną FDP i Zielonych - jak i opozycyjna postkomunistyczna Lewica. Skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec, największe ugrupowanie opozycyjne w Bundestagu, wstrzymała się od głosu.
Miejsce pamięci polskich ofiar zwane jest polskim pomnikiem lub pomnikiem Polaków (Polendenkmal). We wniosku nie ma tej nazwy, jest "miejsce pamięci i spotkań". Wiele szczegółów zostanie dopiero ustalonych. Znana jest lokalizacja - Plac Askański w środku Berlina, w pasie, gdzie przebiegał mur berliński, przy ruinach dworca Anhalter. Obok są inne miejsca związane z pamięcią drugiej wojny światowej, w tym Topografia Terroru – muzeum, częściowo pod gołym niebem, dotyczące instytucji niemieckich i Niemców zaangażowanych w system represji i mordu. Więcej na ten temat wniosku pisał wczoraj Piotr Jendroszczyk.
W czasie piątkowej debaty w Bundestagu dominował wątek, że wielu Niemców nie zdaje sobie sprawy ze skali zbrodni niemieckich na terytorium Polski w latach 1939-1945, dlatego takie miejsce pamięci jest niezbędne. Dla ofiar, a przede wszystkim dla przyszłych pokoleń - nie tylko w tych dwóch krajach.
Mówił o tym między innymi urodzony w Polsce sekretarz generalny CDU Paul Ziemiak.
Jego kolega z frakcji, polityk bawarskiej CSU Thomas Erndl podkreślił, że każda polska rodzina ucierpiała, a to nie jest w Niemczech powszechna wiedza.