Rocznica napaści ZSRR na Polskę: Cios nożem w plecy

17 września 1939 roku Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona, wykonując zobowiązania zawarte w tajnym protokole paktu Ribbentrop-Mołotow, zawartego w Moskwie trzy tygodnie wcześniej, przekroczyła wschodnią granicę Rzeczpospolitej, która od 1 września prowadziła zażarty bój z agresorem niemieckim.

Aktualizacja: 17.09.2020 16:46 Publikacja: 17.09.2020 00:01

22 września 1939 r., Brześć, radzieckie i niemieckie wojska na ulicach miasta

22 września 1939 r., Brześć, radzieckie i niemieckie wojska na ulicach miasta

Foto: Bundesarchiv

W związku z rocznicą sowieckiej agresji na Polskę z 17 września 1939 roku przypominamy tekst, jaki ukazał się na łamach rp.pl rok temu, w 80. rocznicę agresji.

17 września 1939 r. Polskę zaatakowało  prawie pól miliona żołnierzy, skupionych w dwóch frontach: kijowskim i białoruskim. ZSRR planowało rzucić przeciw II RP więcej wojsk, ale wskutek bałaganu opóźniono mobilizację.

Bohaterski opór Korpusu Ochrony Pogranicza

Zdradziecka napaść sowiecka zaskoczyła stronę polską - wszak 25 lipca 1932 roku Polska zawarła z ZSRR pakt o nieagresji, który miał obowiązywać do 1945 roku. Ponadto rząd sowiecki potwierdził postanowienia traktatu ryskiego podpisanego po zakończeniu wojny w 1920 roku.                     

Na krótko przed wkroczeniem wojsk sowieckich do Polski zastępca Mołotowa, Władimir Potiomkin. usiłował wręczyć notę ambasadorowi RP w Moskwie, Wacławowi Grzybowskiemu, w której informowano o tej decyzji, podając nieprawdziwą argumentację, jakoby państwo polskie i rząd już nie istniały. Wskutek nieprzyjęcia noty przez ambasadora Grzybowskiego, pozostawiono ją pod drzwiami polskiej ambasady.

Wschodniej granicy Polski strzegł Korpus Ochrony Pogranicza (KOP), liczący 25 tys. dobrze wyszkolonych żołnierzy o wysokim morale, jednak 9 tysięcy wysłano wcześniej na front niemiecki.

Dlatego tylko 16 tysięcy żołnierzy KOP musiało obsadzić ponad 1400 km granicy, stacjonując w kilkuosobowych strażnicach strzegących ok. 5-kilometrowych odcinków granicy. To duży obszar i dlatego KOP-owcy bronili się przez 2–3 godziny, a następnie wycofywali się do odwodu, kompanii lub batalionu i próbowali połączyć się w większe zgrupowania do walki z wrogiem.

Obrona wschodniej granicy we wrześniu 1939 roku to w historii KOP chlubna karta. Pod sprawnym dowództwem żołnierze KOP potrafili nawiązać skuteczną walkę z agresorem i nawet zwyciężać, jak to miało miejsce pod Szackiem, Wytycznem, Jabłonną i Milanowem. Żołnierze wspólnie z harcerzami bohatersko bronili Grodna, gdzie Sowieci dopuścili się zbrodni na cywilnej ludności.

"Wyzwalanie" Białorusi i Ukrainy

Niewątpliwie w walce sprzyjało Polakom słabe wyszkolenie i zdyscyplinowanie czerwonoarmistów. Miejscowa ludność, pochodzenia białoruskiego i ukraińskiego, w większości sprzyjała najeźdźcom ze Wschodu, tym bardziej, że Sowieci przewrotnie mówili, iż „wyzwalają lud pracujący Zachodniej Ukrainy i Białorusi spod panowania pańskiej Polski, w celu włączenia ich do szczęśliwej rodziny narodów Związku Sowieckiego”. Niebawem miano się przekonać na czym to „szczęście” miało polegać, niemniej do dziś na Białorusi dzień 17 września jest świętowany.

W walce z Sowietami poległo ok. 1000 polskich żołnierzy, a do niewoli trafiło 250 tys., w tym 16 723 oficerów, z których prawie wszystkich wymordowano w 1940 roku. Ocalało zaledwie ok. 500. Wielu z tych żołnierzy trafiło później do armii gen. Władysława Andersa, oraz armii gen. Zygmunta Berlinga. Straty Armii Czerwonej we wrześniu 1939 roku kilkakrotnie przewyższały polskie.

Czerwonoarmiści dopuścili się też wielu zbrodni wojennych w czasie zajmowania wschodniej Polski. Najbardziej drastycznym przykładem jest przypadek st. lejtnanta (porucznika) 143 Pułku Strzeleckiego, który rozstrzelał 18 polskich jeńców wystrzałem z działa. Zbrodnia była tak drastyczna, że musiał na nią zareagować sowiecki sąd polowy 6 Armii, który skazał zbrodniarza na karę śmierci. Pisał o tym płk prof. Czesław Grzelak, który miał niepowtarzalną okazję, by z grupą polskich historyków móc swobodnie korzystać z rosyjskich archiwów, na początku lat 90-tych ubiegłego wieku, dzięki decyzji ówczesnego prezydenta Borysa Jelcyna.

Sojusznicy wiedzieli

ZSRR, dopuszczając się napaści na Polskę, złamał także prawo międzynarodowe, między innymi konwencję o określeniu definicji agresora, którą rząd sowiecki ratyfikował. Nie spotkało się to jednak z żadną reakcją międzynarodową. Dopiero napaść na Finlandię, pod koniec 1939 roku, spowodowała wykluczenie Związku Sowieckiego z Ligi Narodów.

Często słyszy się opinię, że rząd polski zawinił. Że nie przewidział napaści ze Wschodu, a kiedy już do niej doszło, to naczelny wódz, marszałek Edward Rydz-Śmigły, wydał niejednoznaczną dyrektywę dla dowódców walczących oddziałów Wojska Polskiego, Należy się jednak zastanowić, co by zmieniło to, że rząd i naczelny wódz postąpiliby inaczej. Prawdopodobnie nic by to nie zmieniło - co najwyżej wojna obronna mogłaby potrwać tydzień lub dwa dłużej. Polska walcząc samotnie z dwoma agresorami nie miała żadnych szans.

Obecnie wiemy także, że nasi sojusznicy wiedzieli, iż Sowieci ruszą razem z Niemcami na Polskę. Niemiecki dyplomata, pracownik niemieckiej ambasady w Moskwie, antynazista, Hans von Herwarth powiadomił o tym - natychmiast po podpisaniu tajnego protokołu sowiecko–niemieckiego - rząd Stanów Zjednoczonych. Amerykanie przekazali tę informację rządowi Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy jednak zataili to przed Polakami. Prawdopodobnie obawiali się, że Polacy stracą ducha walki i być może podporządkują się Trzeciej Rzeszy, o co wcześniej zabiegał Ribbentrop.

Ale gdyby nawet Polska dowiedziała się o planowanej napaści ZSRR, we współdziałaniu z Niemcami, to też niewiele by zmieniło. Przerzucenie kilku dywizji na Wschód, których i tak nie było za wiele, nie odwróciłoby losów wojny. Polska nie mogła sama się obronić przed agresją wrogich i potężnych sąsiadów.

W związku z rocznicą sowieckiej agresji na Polskę z 17 września 1939 roku przypominamy tekst, jaki ukazał się na łamach rp.pl rok temu, w 80. rocznicę agresji.

17 września 1939 r. Polskę zaatakowało  prawie pól miliona żołnierzy, skupionych w dwóch frontach: kijowskim i białoruskim. ZSRR planowało rzucić przeciw II RP więcej wojsk, ale wskutek bałaganu opóźniono mobilizację.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Historia
Tajemnice lotniska w Chojnie. IPN zbada zbrodnie na więźniarkach
Historia
Andrzej Rottermund: Pałac Saski nie jest ołtarzem ojczyzny
Historia
Ruszył proces zabójcy ze Stasi, którzy zabił Polaka
Historia
Nieustraszona Alexine Tinné
Historia
Uhonorowani za to, że wykazali się szlachetnym czynem