"Dwa lata temu Sejm przyjął uchwałę, z której pierwszy raz jako dokument nazwała rzeź ludobójstwem, wcześniej źle rozumiana poprawność polityczna uniemożliwiała użycie tego sformułowania. Po drugie ta uchwała ustanowiła święto państwowe, święto pamięci ofiar ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów" - przypomniał Michał Dworczyk, szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, w programie RZECZoPOLITYCE.
„Zaprzeczać ludobójstwu nie powinno się tylko dlatego, że powiedzenie prawdy cieszy Putina. Ile można używać argumentu o korkach szampana strzelających na Kremlu na wieść o skłóconych tu i ówdzie sąsiadach? Nie można zaprzeczać faktom, o których na dodatek po latach milczenia wie teraz wielu Polaków, dzięki filmom, książkom, reportażom, wspomnieniom ostatnich ocalałych” – komentuje Jerzy Haszczyński.
„Polacy będący w mniejszości i poddawani represjom niemieckim nie byli w stanie skutecznie przeciwstawić się ukraińskiemu ludobójstwu. Wprawdzie organizowały się polskie grupy samoobrony, ale wobec przewagi napastników znikały, tylko nielicznym placówkom udało się przetrwać do końca działań wojennych na danym terenie. Powstałe zbyt późno w drugiej połowie 1943 r. na Wołyniu, to jest po wymordowaniu dziesiątków tysięcy Polaków, polskie oddziały partyzanckie ocaliły życie niewielkim grupom ludzi. W tej sytuacji OUN i UPA na Wołyniu w ciągu 1943 r. skutecznie wyniszczała Polaków powiat po powiecie” – pisała na łamach „Rzeczpospolitej” Ewa Siemaszko.
Blisko trzy czwarte respondentów uważa, że rzeź wołyńską należy nazywać ludobójstwem. Przeciwnego zdania jest 9 proc. ankietowanych. Co piąty badany (19 proc.) nie umiał zająć w tej sprawie jednoznacznego stanowiska.