Michał Sobański, przedsiębiorca i potomek znanego rodu ziemiańskiego, od kilku lat stara się przywrócić dawną świetność obiektom, które w przeszłości należały do jego rodziny. Na paryskim cmentarzu Montmartre odrestaurował m.in. grób Izydora Sobańskiego, powstańca 1831 r., emigracyjnego działacza stronnictwa Hotelu Lambert. W podwarszawskim Guzowie odbudowuje też neorenesansowy pałac, uznawany za jedną z najciekawszych rezydencji na Mazowszu.
Kilka lat temu na cmentarzu w Czeczelniku, niewielkim miasteczku na Ukrainie, blisko granicy z Mołdawią (ok. 700 km od granicy z Polską), Sobański odnalazł powstałą w połowie XIX w. kaplicę cmentarną rodu. Pochowano w niej co najmniej dziewięciu przedstawicieli rodziny Sobańskich, o czym świadczą zachowane do dzisiaj marmurowe tablice.
W XIX wieku Sobańscy inwestowali w tamtych okolicach w uprawę buraków. W pobliskiej Obodówce wybudowali pałac, z którego zarządzali 30.000-hektarowym majątkiem i czterema cukrowniami.
– Pałac oraz kaplica na cmentarzu w Obodówce zostały zniszczone. Ale kaplica w Czeczelniku nie. Przez blisko 70 lat pełniła funkcję jedynego kościoła katolickiego w promieniu 100 kilometrów – wyjaśnia nam Sobański. – To czyni z tej kaplicy już nie tylko miejsce wiecznego spoczynku moich przodków, ale także symboliczne miejsce niezłomności wiary w Boga tutejszych mieszkańców, którzy przeciwstawiali się bolszewickiemu ateizmowi.
Dlaczego kaplica grobowa przez długie dziesięciolecia służyła za świątynię? Po rewolucji 1917 roku bolszewicy zamknęli ufundowany w 1786 roku przez Lubomirskich kościół św. Józefa. Na miejsce nabożeństw mieszkańcy wybrali kaplicę na cmentarzu na uboczu miejscowości.