„W lipcu średni jednorazowy rachunek sklepowy wyniósł 496 rubli (27,78 zł). Wskaźnik obniża się czwarty miesiąc z rzędu. W porównaniu z czerwcem jest to minus 3,3 proc. (17 rubli). Z uwzględnieniem oficjalnej inflacji za lipiec równej 0,3 proc. spadek indeksu wyniósł 3 proc." - głosi komunikat holdingu Romir, który monitoruje poziom zakupów Rosjan.

Firma podkreśla, że rok wcześniej średnia zakupowa była o 1,4 proc. wyższa. „Trzeba podkreślić, że tak małego średniego rachunku nie było od ponad dwóch lat".

Najbardziej oszczędzają na zakupach mieszkańcy południa Rosji i Dalekiego Wschodu (-7,5 proc. w ciągu miesiąca). Co ciekawe w rejonie Północnego Kaukazu, który ma najniższe płace w Rosji i jest opanowany przez grupy przestępcze zajmujące się m.in. nielegalną produkcją alkoholu (a ta dostarcza połowę wypijanej w Rosji wódki) wydatki na zakupy zwiększyły się najbardziej. Wzrosły o 15 proc. do 677 rubli (38 zł) za jednorazowy pobyt w markecie. W St. Petersburgu mieszkańcy wydali o 7 proc. więcej (636 rubli).

Rosjanie przestają też kochać wielkie sklepy, szczególnie hipermarkety. Średni rachunek spadł o 9 proc., w supermarketach o 4,8 proc. a w dyskontach o 3,4 proc. Wzrosły natomiast o 1,7 proc. wydatki w małych, tradycyjnych sklepach usytuowanych blisko miejsc zamieszkania.

Od 2014 r. w Rosji spadają dochody obywateli. W 2017 r były o 10 proc. niższe niż rok wcześniej. Badanie zostało przeprowadzone na podstawie analizy zakupów 40 tys. Rosjan, 15 tys. gospodarstw domowych w 220 miastach.