Renesans bazarów, ale nie wszystkich

W świecie wielkiego handlu bazary radzą sobie zaskakująco dobrze. Bardziej niż brak klientów czy zakaz sprzedaży w niedziele zagrażają im deweloperzy.

Aktualizacja: 07.08.2019 06:22 Publikacja: 06.08.2019 21:00

Renesans bazarów, ale nie wszystkich

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

Paradoksalnie bazary dość dobrze odnalazły się w świecie wolnego handlu. Nawet firma śledząca przeterminowane długi przyznaje, że zadłużenie handlarzy z targowisk jest poniżej przeciętnej. Większym wyzwaniem dla lokalnego handlu jest bałagan administracyjny miast i atrakcyjne działki, na których jest zlokalizowany. Na jednym z tradycyjnych warszawskich bazarów właśnie rusza budowa mieszkań, innemu wciąż to grozi.

Długów niewiele

Na tle rosnących długów handlu, które zbliżają się do 7 mld zł, kondycja finansowa firm zajmujących się handlem na targowiskach wygląda dobrze, wynika z rejestru Biura Informacji Gospodarczej Info Monitor. – Przez rok udział niesolidnych firm w sektorze handlowym zwiększył się z 5,4 do 5,8 proc., więc na tym tle handel targowy, gdzie odsetek niesolidnych płatników wynosi 2,5 proc., prezentuje się bardzo dobrze – mówi Sławomir Grzelczak, prezes Big Info Monitor.

Możliwe, że jest to efekt małej popularności kredytów wśród handlarzy z targowisk, takie produkty finansowe ma jedynie ok. 4 proc. z nich, a problemy z ich obsługą ma co 11. przedsiębiorca. Średnio zaległości wynoszą 20,6 tys. zł, przeciętny dług wobec kontrahentów sięga 13 tys. zł. Zdecydowana większość handlarzy targowiskowych to jednoosobowe działalności gospodarcze, wynika z raportu firmy, co potwierdzają też same targowiska. I firmy te trzymają się z dala od kłopotów, w ciągu roku przybyło jedynie 0,1 proc. zadłużonych firm, niestety, z danych wynika, że trudno wydobyć się z trudnej sytuacji finansowej. Zaległości wzrosły w ciągu ostatniego roku o 22 proc.

Sklepy znikają, bazary nie

W warunkach przegrywanej walki małych sklepów z wielkim handlem zadziwia dobra kondycja bazarów. Według GUS w ubiegłym roku zamknięto 27 tys. firm handlowych. Euromonitor International szacował w styczniu 2019 r., że w tym roku zniknie ponad 5 tys. małych sklepów. Spory udział w tej epidemii miał oczywiście zakaz handlu w niedzielę. Tymczasem bazary podobnych problemów nie mają, zakaz nie ogranicza ich działalności, co widać niedzielami na ulicach miast. Jedyny problem z danymi GUS jest taki, że w styczniu 2019 r. opublikował stan targowisk na koniec 2017 r., czyli jeszcze sprzed wprowadzenia niedzielnego zakazu handlu. Wtedy targowiska miały wzrost, o 3,7 proc. zwiększyła się liczba bazarów sezonowych, których zanotowano 7149, a na stałe działały 2173 takie obiekty w całym kraju. W tym samym 2017 r. zniknęło z rynku ok. 13 tys. sklepów.

Duża liczba targowisk sezonowych wspierana jest mocno przez turystykę. Najwięcej takich czasowych bazarów jest na Dolnym Śląsku i w Małopolsce (po 1,1 tys.), a także w województwie zachodniopomorskim (954). To także regiony, gdzie wg GUS trafia największy odsetek turystów, odpowiednio 8,8 proc., 12,7 oraz 17,3 proc. Wyjątkiem jest tu jednak Pomorze, gdzie sezonowych targowisk jest jedynie 365, a trafia tu 14,5 proc. polskiego ruchu turystycznego.

Zdaniem handlowców bazary są tak odporne na problemy, które targają handlem, bo są niemal na granicy szarej strefy i mają relatywnie niski poziom ryzyka. Oprócz czystego handlu pozwalają też na podtrzymywanie kontaktów międzyludzkich, która to potrzeba, jak się okazuje, jest jednak przekładalna na utarg.

Bazary a deweloperzy

Bazary się modernizują. Dobrym przykładem takich zmian są losy placu Zielińskiego, popularnego we Wrocławiu targowiska. Kupcy dostali nową działkę od miasta blisko starego placu, zbudowano nową halę Pasaż Zielińskiego, i przenieśli się tam już w 2013 r. Nie obyło się bez problemów, po roku kupcy narzekali, że stracili część klientów. Dziś jednak zarząd Wrocławskiego Stowarzyszenia Kupców twierdzi, że sytuacja jest dobra, a warunki handlu niebotycznie się poprawiły. Część obaw się nie ziściła. – Czynsze nie poszły do góry, bo sami zarządzamy i ustalamy je na poziomie kosztów – mówi Agnieszka Akija, prezes WSK. Dziś handel pozwala zarobić, co potwierdza wysokie obłożenie – 98 proc. Jedyny kłopot to przyszłość, działka, na której stoi hala, jest w samym centrum Wrocławia, 15 min na piechotę od rynku. – Jedynym naszym zmartwieniem jest, że za cztery lata kończy nam się dzierżawa, a kupcy WSK zainwestowali własne środki w budowę hali. Ciężko by było nam stanąć do przetargu z wielkimi deweloperami – przyznaje Majcher.

To się niestety często zdarza, w Warszawie właśnie zniknęło targowisko Hale Banacha. Kupcy musieli oddać tereny pod budowę mieszkań na wynajem. Inwestycję w sierpniu zaczęło towarzystwo budownictwa społecznego.

Podobne plany miasta na zabudowanie części targowiska Wolumen w Warszawie uruchomiły ostatniej jesieni lawinę protestów, które przyniosły 11 tys. podpisów pod petycją „Wolumenu nie oddamy". Ratusz zaprezentował plan zagospodarowania przestrzennego, który zakładał tam zabudowę sięgającą 8–12 pięter. – Uznaliśmy to za zagrożenie dla jednego z ostatnich i najstarszych stałych bazarów w Warszawie – mówi Katarzyna Homan, działaczka związana m.in. ze stowarzyszeniem Miasto Jest Nasze, inicjatorka akcji. Aktywiści obawiali się, że Wolumen zniknie, zastąpiony przez drogie targowiska. – Dla ludzi liczą się przystępne ceny, możliwość zakupów bezpośrednio u producentów lub drobnych pośredników – mówi Homan. Dodaje, że bazar pełni ważne role społeczne, a dzielnica zarabia na dzierżawie tego terenu 120 tys. zł. Ciąg dalszy jesienią, gdy wrócą konsultacje społeczne projektu z naniesionymi uwagami.

Andrzej Faliński prezes stowarzyszenia Forum Dialogu Gospodarczego

Bazary wbrew pozorom bardzo dobrze sobie radzą. Są mocno zakorzenione w tradycji, klienci spodziewają się tam świeżych towarów prosto z pola. Targowiska znakomicie wypełniają potrzebę wyboru, klienci mają swoje opinie, gdzie kupić najlepsze towary. Mają też swoją logikę ekonomiczną, stosunkowo niskie koszty i średnie ceny, wcale nie najniższe. Małe sklepy przegrywają z dyskontami, a bazary nie. Nie ogranicza ich też zakaz handlu w niedzielę.

Unia dopłaca do rewitalizacji

Na poprawę jakości handlu na targowiskach, które mają promować lokalne produkty, samorządy mogą zdobyć dotacje z Unii Europejskiej. Gminy i powiaty mogą uzyskać środki z dwóch źródeł. Milion złotych mogły uzyskać gminy z programu „Rozwój obszarów wiejskich 2014–2020" na operacje typu „Inwestycje w targowiska lub obiekty budowlane przeznaczone na cele promocji lokalnych produktów". W tym roku naborów na ten cel już raczej nie będzie, ale w 2020 r. znowu będzie to możliwe. Osobno na rewitalizację zaplanowano środki w 16 regionalnych programach operacyjnych zarządzanych przez marszałków. Resort infrastruktury zastrzega, że „za słowem rewitalizacja nie może stać tylko »remont«" i projekt musi wzbogacać otoczenie o nowe funkcje.

Paradoksalnie bazary dość dobrze odnalazły się w świecie wolnego handlu. Nawet firma śledząca przeterminowane długi przyznaje, że zadłużenie handlarzy z targowisk jest poniżej przeciętnej. Większym wyzwaniem dla lokalnego handlu jest bałagan administracyjny miast i atrakcyjne działki, na których jest zlokalizowany. Na jednym z tradycyjnych warszawskich bazarów właśnie rusza budowa mieszkań, innemu wciąż to grozi.

Długów niewiele

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Handel
Biedronka atakuje Lidla w walce o VAT. Kto zamrozi więcej cen?
Handel
Właściciel Milki troszczy się o Rosjan. „Nie możemy przestać dostarczać żywności”
Handel
LPP: nie handlujemy w Rosji od dwóch lat, ale wciąż zarabialiśmy
Handel
Krótsze godziny otwarcia sklepów w Wielką Sobotę. Gdzie zrobić zakupy w Wielkanoc?
Handel
Właściciel Sinsay i Reserved z rekordowymi wynikami. Nowe dane o sprzedaży w Rosji