Na rynku detalicznym klienci mają możliwość skorzystania z kolejnej odsłony regularnej już wojny Biedronki z Lidlem na promocje. Obie sieci zażarcie walczą o klienta i walczą naprawdę ostro. W zeszłym tygodniu w Biedronce odbyła się pierwsza odsłona akcji „Piątek i sobota bez VAT", mającej zachęcić klientów do zrobienia zakupów na zapas w związku z niedzielami bez handlu. Dyskont twierdzi, że promocja była niezwykle popularna – miało z niej skorzystać 5,22 mln klientów (czyli ponad 13 procent Polaków). W ramach oferty można było skorzystać z rabatów równych stawce VAT na produkt znajdujący się w promocji.

Biedronka chwali się, że w dniach 6-7 kwietnia odwiedziło ją, dzięki tej promocji o kilka procent więcej klientów niż w analogicznych okresach. Biorąc jednak pod uwagę, że weekendy bez niedziel handlowych są nadal względną nowością, to należy potraktować to z lekkim przymrużeniem oka.

Na pewno jednak Jeronimo Martins chce iść za ciosem i w dniach 13-14 kwietnia konsumenci będą mogli skorzystać z nowej odsłony akcji. Tym razem większość produktów będzie objęta najwyższym możliwym rabatem – 23 procent, gdyż przecena dotyczyć będzie elektroniki, sprzętu AGD, rowerów, słodyczy czy... mebli. Promocja „bez VAT" jest z pewnością prostsza niż ta, w której Biedronka oferowała 100 procent rabatu.

Tymczasem konkurencyjny Lidl postanowił odpowiedzieć właśnie na tą promocję, w której po spełnieniu określonych warunków można było zapewnić sobie 100 proc. rabatu w formie kuponów na majowe zakupy. Niemiecka sieć, przy okazji kolejnej „Taniej Soboty" kontruje portugalskiego konkurenta deklarując, że rabaty w Lidlu są „bez dodatkowych haczyków, kuponów i warunków do spełnienia". Klienci będą mogli znaleźć 150 produktów w obniżonych cenach – od mięsa i owoców poprzez ubrania, urządzenia do gotowania aż po smartfony i wiertarki stołowe. Lidl ominął patriotyczno-niepodległościowy kontekst, w jakim umieściła swoją promocję Biedronka. I w sumie dobrze, bo jednak niekoniecznie był on zrozumiały dla klientów.