Władze niemieckie ogłosiły w listopadzie, że będą odrzucać licencje eksportu broni do Arabii Saudyjskiej po zamordowaniu dziennikarza Jamala Khashoggiego. Formalnie nie zakazały realizacji wcześniej zatwierdzonych umów, co mogłoby dać eksporterom podstawę do domagania się odszkodowania, ale zaapelowały do producentów, by na razie wstrzymali się z dostawami.
Szef działu wojskowo-kosmicznego Airbusa, Dirk Hoke powiedział agencji Reutera, że niepewność w tej kwestii podważyła wiarygodność Niemiec i może zagrozić przyszłym francusko-niemieckim projektom w zakresie obrony, włącznie z planowanym uruchomieniem produkcji eurodronów przez Airbusa, Dassault Aviation i włoską Leonardo. Wstępny kontrakt w tej sprawie ma być podpisany pod koniec roku.
- To poważny problem — stwierdził Hoke na marginesie konferencji o bezpieczeństwie w Monachium. — Mamy do czynienia z ograniczeniami wielu projektów, wiele problemów odłożono na półkę. m.in. rozmowy o sprzedaży Arabii samolotów transportowych A400M.
Na Niemcy przypada zaledwie niecałe 2 proc. całego saudyjskiego importu broni, to niewiele wobec eksportu z USA i W. Brytanii, ale Niemcy produkują komponenty do kontraktów eksportowych innych krajów.
To dotyczy np. proponowanej umowy sprzedaży Rijadowi przez Londyn 48 nowych myśliwców Typhoon Eurofightera za 10 mld funtów (12,9 mld dolarów). Umowę przygotowywaną przez 4 lata sfinalizowano pod koniec 2018 r., ale wstrzymano jej wykonanie z powodu decyzji Niemiec, która wzbudziła „silne reakcje emocjonalne" władz i firmy BAE Systems — powiedział Hoke.