Pierwsza kobieta i pierwsza Afrykanka na czele WTO przejmuje stery organizacji pogrążonej w kryzysie przez lata prezydentury Donalda Trumpa. Jej typowo afrykańskie suknie w żywych kolorach będą stanowić wyraźny kontrast z garniturami urzędników w genewskiej siedzibie organizacji. Nikogo ta nominacja nie dziwi, bo Okonjo-Iweala to osoba świetnie znana w kręgach politycznych i finansowych.

Urodzona w Nigerii, jako nastolatka był świadkiem krwawej wojny domowej. Potem przeniosła się do USA, gdzie skończyła studia na Harvardzie, a doktoryzowała się na MIT. Po latach pracy w Banku Światowym dwukrotnie była ministrem finansów i gospodarki w nigeryjskim rządzie. I wtedy zyskała sławę jako świetna negocjatorka (wywalczyła redukcję 18 mld USD długu swojego państwa), reformatorka rzeczy niereformowalnych oraz osoba bezwzględnie uczciwa i niepodatną na korupcję, mimo że jej rząd był uwikłany w podejrzane transakcje z koncernami naftowymi. Przypłaciła to osobistymi dramatami. Grożono jej śmiercią, a jej 82-letnia wówczas matka została porwana przez gangi w 2012 r.

Szefowanie WTO to na pewno nie jest miejsce tak niebezpieczne jak fotel ministra w Abudży. Ale po tym jak przez kilka lat prezydentury Trumpa USA blokowały działania tej organizacji, Nigeryjka stoi przed dużymi wyzwaniami. Najpilniejsze to reforma organu apelacyjnego, do którego państwa mogą zaskarżać decyzje innych członków WTO. Trump blokował nominacje członków tego organu, bo nie chciał, żeby doszło do skutecznego zaskarżania wprowadzanych przez niego instrumentów protekcyjnych. Ale w dłuższym terminie WTO musi przemyśleć swoje podstawy jako instytucji gwarantującej uczciwy i wolny handel na poziomie globalnym. Od wielu lat nie było żadnych porozumień pod egidą tej organizacji, a negocjacje handlowe przeniosły się na poziom bilateralny i regionalny. UE regularnie negocjuje i wdraża umowy o wolnym handlu z poszczególnymi państwami (np. Ukrainą, Kanadą czy Japonią) lub regionalnymi blokami (np. Mercosur). USA z kolei przez ostatnie lata zajmowały się blokowaniem wolnego handlu, którą to tendencję prawdopodobnie odwróci prezydent Joe Biden. Ale nawet on nie zrezygnuje z zapoczątkowanego przez Trumpa ostrego kursu przeciw Chinom.

Od pół roku WTO nie ma szefa, bo poprzedni – Brazylijczyk Roberto Azevedo – odszedł ze stanowiska pod koniec sierpnia, rok przed upływem czteroletniej kadencji. Potem trwały dyplomatyczne zabiegi o znalezienie kandydata, który byłby popierany przez 164 państwa członkowskie. Na początku zgłoszono ośmioro kandydatów, na ostatnim etapie jedyną konkurentką Nigeryjki była Koreanka Yoo Myung-hee. Ale ten ostatni etap trwał od października 2020 do 5 lutego 2021 r. Dopiero wtedy Joe Biden zniósł weto zgłoszone wobec Nigeryjki przez Donalda Trumpa.

Bruksela od początku wspierała kandydaturę Okonjo-Iweali. – UE z niecierpliwością oczekuje na bliską współpracę z nią w celu przeprowadzenia tak potrzebnej reformy tej instytucji. WTO musi zostać przekształcona zgodnie z zasadami dostosowanymi do dzisiejszego świata, skupiając się na zrównoważonych i cyfrowych transformacjach światowej gospodarki – powiedział Valdis Dombrovskis, wiceprzewodniczący KE. Komisja opublikuje 18 lutego szczegółowy plan reformy WTO i będzie do niego przekonywać innych członków tej organizacji.