Po długiej procedurze wyboru szefa WTO przerwanej w końcowej fazie przez weto administracji Trumpa, 66-letnia Nigeryjka została potwierdzona na tym stanowisku w lutym wraz z cofnięciem sprzeciwu przez ekipę Joe Bidena. Ngozi Okonjo-Iweala obiecała prowadzić normalną działalność organizacji z Genewy, która nie potrafiła doprowadzać do nowych porozumień i ma sparaliżowany dział rozjemczy.

— To wspaniałe uczucie. Wchodzę do jednej z najważniejszych instytucji na świecie, mamy dużo do zrobienia. Czuję się gotowa do tego — powiedziała dziennikarzowi po przybyciu do siedziby WTO nad Jeziorem Genewskim, z maseczką na twarzy witając się łokciem z innymi.

Pierwszy dzień urzędowania nowej szefowej WTO zbiegł się z posiedzeniem przy zamkniętych drzwiach Rady Generalnej, najważniejszego organu decyzyjnego — pisze Reuter. Delegaci ze 164 krajów zgodzili się na wirtualnym spotkaniu zwołać następną ważną konferencję ministrów od 29 listopada w Genewie. WTO potwierdziła później ten termin. Do konferencji miało dojść w 2020 r. w Kazachstanie, ale z powodu pandemii odroczono ją, a w końcu zrezygnowano.

Okonjo-Iweala wyraziła teraz nadzieję, że nowa konferencja pozwoli zawrzeć umowę o rezygnacji z subwencjonowania połowów i porozumienie o reformach WTO, zwłaszcza w związku z wetem USA. — Nie jest łatwo, gdy członkowie negocjują i nadal istnieje mnóstwo ważnych kwestii wymagających rozwiązania. Mamy jednak nadzieję — stwierdziła. Wcześniej powiedziała, że równie ważnym celem jest uzgodnienie przepisów handlowych ułatwiających dystrybuuję szczepionek na COVID-19.

Dyrektor generalny WTO ma jednak małe uprawnienia wykonawcze, więc niektórzy analitycy wątpią, czy Nigeryjce uda się nadać tej organizacji nowy impet wobec tak wielu wyzwań, zwłaszcza uporczywych napięć w handlu USA-Chiny i rosnącego protekcjonizmu mającego pożywkę w pandemii.