Sieć Piotr i Paweł od dłuższego już czasu szuka inwestora strategicznego. Ma to związek z faktem, że sieć delikatesowych supermarketów nie ma ostatnio najlepszych wyników i pilnie potrzebuje kapitału na to, by móc dalej funkcjonować. Najwyraźniej jednak dostawy sieci zaczynają tracić cierpliwość. Według „Wiadomości Handlowych” do Sądu Rejonowego Poznań – Stare Miasto wpłynęły wnioski o upadłość Piotra i Pawła złożone przez dwóch dostawców sieci. Od wniosku, do wydania decyzji przez sąd droga jest, oczywiście, jeszcze długa.
Problemy sieci widać w sklepach – w niektórych placówkach braki w zaopatrzeniu są widoczne. Powodem tego jest wycofywanie się dostawców ze współpracy z podmiotem, który nie reguluje terminowo płatności. Według „Wiadomości Handlowych” sytuacja najlepiej wygląda w sklepach franczyzowych, które zaopatrują się z hurtowni (i są de facto osobnymi podmiotami działającymi pod marką Piotr i Paweł), a najgorzej w sklepach własnych.
Nadal niejasne jest też, czy uda się znaleźć inwestora strategicznego. Zainteresowanie kupnem sieci wyrażało Jeronimo Martins Polska (właściciel Biedronki) i nawet miało dojść do intensywnych negocjacji. Jednak końca tych negocjacji nie widać, co nie jest dobre dla sieci.
W teorii postępowanie upadłościowe może być zatrzymane przez zarząd Piotra i Pawła. Wystarczy, że złoży on wniosek o postępowanie sanacyjne. Takie wnioski są rozpatrywane przez sąd w pierwszej kolejności.
Puste półki i wnioski o upadłość były najwyraźniejszym objawem poważnych kłopotów dla sieci Bomi i Alma. Te sieci delikatesowych supermarketów zniknęły z rynku kilka lat temu i miały podobne problemy co Piotr i Paweł – nie wytrzymały konkurencji ze strony tańszych sieci detalicznych, w których polscy konsumenci wolą się zaopatrywać także w artykuły delikatesowe.