Sytuacja w kraju, załamanie gospodarcze, poczucie niepewności sprawiają, że coraz więcej Białorusinów ucieka w dolary i euro. Obywatele Białorusi są nabywcami netto walut obcych przez 11 kolejnych miesięcy 2019 r i 2020 roku. W tym czasie osoby prywatne wybrały z banków 1,683 mld dolarów.

Dla porównania: w całym 2014 r skup walut netto przez ludność wyniósł 1,385 mld dol. Pod tym względem presja na rubla jest teraz większa niż w przededniu dewaluacji pięć lat temu, podkreśla portal banki24.by.

We wrześniu średnie wynagrodzenie na Białorusi spadło do równowartości 484 dol. (dziś to 1832 zł). Biorąc pod uwagę siłę nabywczą dolara, jest to poziom z 2010 roku. Bank centralny został zmuszony do złagodzenia polityki pieniężnej. Doszło do tego, że premier zaproponował, by zapomnieć o realizacji celu inflacyjnego w 2020 roku.

Urzędnicy reżimu Łukaszenki zrezygnowali z reformy strukturalnej sektora publicznego, ale by uspokoić nastroje, obiecują podnieść pensję w dolarach do 517 dol. w 2021 r. i 671 dol. w 2025 r.

Takimi zapowiedziami sam rząd dokłada się do nowego kryzysu. Obecne władze mają nadzieję, że to już nie one będą musiały radzić sobie z negatywnymi konsekwencjami tych decyzji.