Wśród 45 krajów zamieszkałych przez 75 proc. Ziemian, tylko w Rosji kandydat Republikanów wyprzedził w sondażu popularności kandydatkę Demokratów. Wykazało to badanie Gallup International/WIN przeprowadzone na początku września.
W badaniu tym mniejszość (40 proc.) pytanych Rosjan przyznało, że amerykańskie wybory prezydenckie będą miały wpływ na gospodarkę, handel zagraniczny ich kraju. W pozostałych krajach takiego zdania było średnio 69 procent. Jeszcze mniej (31 proc.) naszych wschodnich sąsiadów uważa, że amerykański prezydent powinien bronić przede wszystkim narodowych interesów gospodarczych.
Sceptycyzm Rosjan można tłumaczyć różnie. Stany Zjednoczone nie są dla Rosji znaczącym rynkiem. Obroty handlowe Federacji z USA (10,5 mld dol.) są trzy razy mniejsze aniżeli z Chinami; dwa razy niższe aniżeli z Niemcami, 1,8 raz mniejsze niż rosyjski handel z małą Holandią; nawet z Włochami Rosjanie mają lepszy wynik. A obroty z Polską (6,6 mld dol. za siedem miesięcy), gdyby nie embargo żywnościowe, byłyby z amerykańskim porównywalne.
Rosyjscy eksperci tłumaczą sympatie rodaków, nadzieją na poprawę (w wypadku wyboru Trumpa) stosunków amerykańsko-rosyjskich; zniesienie sankcji gospodarczych i finansowych. Dużą rolę odgrywa tu kremlowska propaganda, która wmawia obywatelom, że administracja Clinton będzie przedłużeniem administracji (i decyzji) Baraka Obamy.
- A najwięksi „trampolubi" mają nadzieję, że prezydent Trump maksymalnie spaprze sprawy kraj; że USA zamkną się w sobie i skupi na wewnętrznych problemach. Widzą w Trumpie takiego amerykańskiego Gorbaczowa, który może ich kraj rozsadzić od środka - ocenił politolog Aleksiej Makarkin, dla gazety Wiedomosti.