Amerykańsko-chińskie rozmowy handlowe mają zostać wznowione w czwartek w Waszyngtonie. Chińską delegacją będzie kierował wicepremier Liu He. Z przecieków wynika, że przywiezie on Amerykanom ofertę nieobejmującą kwestii zreformowania chińskiej polityki przemysłowej i systemu subsydiów dla spółek.
Amerykańskie spółki skarżą się od lat, że system to element nieuczciwej konkurencji. Podczas poprzednich rund rozmów handlowych Amerykanie naciskali na wprowadzenie w nim zmian, ale Chińczycy się opierali. W kwietniu rozmowy handlowe załamały się po tym, jak władze w Pekinie odrzuciły szkic umowy obejmujący m.in. kwestie polityki przemysłowej i subsydiów.
Osłabiona pozycja
Prezydent USA Donald Trump wielokrotnie twierdził, że interesuje go tylko „dobra" umowa z Chinami, która będzie rozwiązywała szerokie spektrum problemów.
– Mieliśmy dobre chwile z Chinami. Mieliśmy złe chwile. Teraz znajdujemy się na bardzo ważnym etapie, jeśli chodzi o możliwe zawarcie umowy. Ale to, co robimy, to negocjowanie bardzo trudnej umowy. Jeśli umowa nie będzie nas satysfakcjonowała w 100 proc., to jej nie zawrzemy – stwierdził Trump.
We wrześniu sygnalizował jednak, że może być gotowy na zawarcie tymczasowej umowy obejmującej jedynie część kwestii spornych: cła, zakupy amerykańskich towarów przez Chińczyków oraz ochronę amerykańskiej własności intelektualnej. Tymczasowa umowa miałaby być etapem do zawarcia szerokiego porozumienia, które byłoby negocjowane w przyszłym roku. Niechęć chińskich oficjeli do zawarcia kompleksowej umowy sprawia jednak, że również zawarcie tymczasowego porozumienia jest mniej pewne.
Chińczyków może ośmielić to, że administracja Trumpa ma obecnie problemy: koncentrujące się wokół śledztwa mogącego prowadzić do impeachmentu prezydenta.
– Chińskie przywództwo interpretuje dyskusję w sprawie impeachmentu jako osłabienie pozycji Trumpa lub przynajmniej jako odwrócenie uwagi. Ich kalkulacje są takie, że Trump potrzebuje teraz wygranej, więc będzie skłonny do kompromisów dotyczących istoty porozumienia – uważa Jude Blanchette, analityczka z Center for Strategic and International Studies.
Argument za umową
Obie strony mają jednak ważny motyw, by się choć tymczasowo porozumieć. Tym motywem jest spowolnienie gospodarcze dotykające USA i Chin. Tymczasowe porozumienie pozwoliłoby też Chinom sprowadzać więcej amerykańskiej żywności i zmniejszyć u siebie presję inflacyjną.
– Zarówno USA, jak i Chiny mają powody, by zawrzeć miniumowę chroniącą przed dalszym zaostrzeniem konfliktu. Chiny potrzebują produktów rolniczych takich jak wieprzowina, a Trump chce, by Chińczycy je kupowali, tak by zadowolić amerykańskich farmerów – wskazuje David Dollar, analityk Brookings Institution, były przedstawiciel handlowy USA w Chinach. – A nawet ludzie z Białego Domu przyznają, że jest amerykańska inicjatywa, by wstrzymać się z kolejnymi podwyżkami ceł, żeby uniknąć większego spowolnienia gospodarczego w 2020 r. To zabawne negocjacje, w których obie strony traktują jako swoje ustępstwa coś, czego same potrzebują.