Czego można by oczekiwać po wizycie prezydenta Donalda Trumpa w Polsce w kwestiach gospodarczych? – Przede wszystkim wzmocnienia wymiany handlowej, bo potencjał obu krajów na to pozwala – zauważa Piotr Bujak, główny ekonomista Banku PKO BP. Pod względem handlu zagranicznego z USA nie jest źle, ale mogłoby być znacznie lepiej. Stany Zjednoczone są dla nas dopiero 12. partnerem gospodarczym pod względem eksportu, a sprzedaż z Polski do tego kraju stanowi tylko 2,4 proc. wartości eksportu ogółem. Nieco lepiej jest z zakupami – to nasz ósmy dostawca, ale to też ok. 2,8 proc. importu ogółem.
W intensyfikacji wymiany handlowej na pewno pomogłaby jakaś umowa o wolnym handlu czy zniesienie barier taryfowych, ale tu jest poważny problem. – Relacje handlowe między Polską a USA to pochodna relacji między Unią Europejską i USA – zauważa Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Polityka handlowa dla krajów Unii determinowana jest na poziomie Komisji Europejskiej. Kraje członkowskie nie mają bilateralnych umów z państwami poza UE –podkreśla. Inaczej mówiąc, choćbyśmy mieli nie wiadomo jak ciepłe relacje z prezydentem Trumpem, o jakimś porozumieniu ułatwiającym dostęp do amerykańskiego rynku za plecami Brukseli nie ma mowy. Tymczasem prezydent USA praktycznie odstąpił od umowy o wolnym handlu z Unią i nie wiadomo, czy do podobnych rozmów chce powrócić.
Nie ma też co się spodziewać, że prezydent Trump złoży w Warszawie deklaracje jakichś dużych amerykańskich inwestycje w naszym kraju, choć akurat to byłoby dobre dla polskiej gospodarki. Nie znaczy to jednak, że wizyta Trumpa będzie pod względem gospodarczym zupełnie zmarnowana. – Cała wizyta, zgodnie z zapowiedziami, nie ma mieć charakteru gospodarczego, ale wbrew pozorom może mieć ogromne znaczenie właśnie w tym zakresie – zaznacza prof. Witold Orłowski, ekonomista, rektor Akademii Biznesu i Finansów Vistula. – Chodzi o potwierdzenie kwestii bezpieczeństwa Polski, co jest zresztą spodziewane. Bo dla amerykańskiego biznesu to kluczowa sprawa, by inwestować tam, gdzie jest bezpiecznie – podkreśla.
To może być dla nas atut, by przyciągać więcej amerykańskich inwestycji, zwłaszcza w kontekście brexitu. – Może się okazać, że wiele amerykańskich firm działających obecnie na Wyspach, czy to z sektora nowoczesnych technologii, czy ze świata finansów, będzie się chciało przenieść do jakiegoś kraju UE – zauważa Grzegorz Soroczyński, główny ekonomista KUKE. – Nawet gdyby do Polski trafiło tylko kilka procent londyńskiego City, to i tak byłoby to dwa razy więcej niż nasz obecny sektor usług finansowych – dodaje.