Pomagają w tym poluzowane zasady polityki pieniężnej, na co zezwoliła Komisja Europejska podczas pandemii COVID-19. Przeszkodziła z kolei sama pandemia i zmniejszone wpływy z turystyki w 2020 roku. Ale 2021 zapowiada się jako rekordowy, a Chorwacja stała się celem urlopowym nie tylko Europejczyków, ale także turystów ze Stanów Zjednoczonych i krajów arabskich. Dzięki pieniądzom, które tam zostawią zmniejszy się dług publiczny i deficyt budżetowy.

— Jesteśmy w tej chwili w sytuacji, kiedy Komisja Europejska zawiesiła sankcje za wysoki deficyt dla wszystkich krajów członkowskich. Teraz musimy tylko potwierdzić datę wejścia do strefy euro — mówił Boris Vujcic na konferencji bankowej w Rovinj. Jego zdaniem nie ma żadnych sygnałów, aby Komisja Europejska miała wobec Chorwacji wszcząć procedurę nadmiernego deficytu. Według zasad, które muszą przestrzegać wszystkie kraje przyjmujące euro jest udowodnienie, że posiadają stabilną sytuację finansową, deficyt publiczny oraz inflacja są pod kontrolą, a kurs wymiany waluty nie ulega wahaniom. Według ostatnich prognoz inflacja w Chorwacji nie powinna przekroczyć w tym roku 2 proc.

Czytaj także: Bułgaria i Chorwacja już w przedsionku strefy euro

Prezes banku centralnego nie ukrywał, że głównymi czynnikami jakie stoją za ogólnym wzrostem cen są droższe warzywa i energia. —Teraz musimy tylko uważnie obserwować jak długo utrzyma się taka sytuacja. Jeśli pojawią się oczekiwania inflacyjne, to będzie poważny problem — nie ukrywa Boris Vujcic.

Przyjęcie euro przez Chorwatów oznacza wyższe ceny dla turystów wypoczywających w tym kraju. Z zasady jest tak, że przed przyjęciem wspólnej waluty biznesy powstrzymują się od podwyżek nawet przez kilka lat, a potem w momencie wprowadzenia euro korygują w górę swoje ceny. Dla Chorwacji przyjęcie euro będzie jednak bardzo korzystne, ponieważ aż 23 proc. PKB tego kraju stanowią wpływy z turystyki, a największymi grupami turystycznymi są przyjeżdżający z Eurolandu.