Nasza propozycja to co najmniej 7–8 mld zł oszczędności – mówi „Rzeczpospolitej" Katarzyna Lubnauer, przewodnicząca Klubu Poselskiego Nowoczesnej.pl. Chodzi o ogłoszony w niedzielę program Aktywna Rodzina, który ma być alternatywą wobec programu PiS „Rodzina 500+".
Pomysł Nowoczesnej zakłada nie tyle likwidację obecnych świadczeń na wychowywanie dzieci, ile ich gruntowne przemodelowanie. W skrócie mówiąc – mają one być dostępne już od pierwszego dziecka, ale za to dwa razy mniejsze. W ramach programu „Aktywa rodzina" wsparcie ma być realizowane głównie poprzez ulgi podatkowe – 3 tys. zł rocznie na każde dziecko (przy dwójce dzieci to 6 tys. zł, przy trójce – 9 tys. zł itp.), przy czym osoby zamożniejsze, o dochodach w II progu podatkowym, nie zyskałyby prawa do takich odliczeń.
Jedynaki skorzystają
Jak wpłynęłoby to na nasze kieszenie? Byłby to system hojniejszy dla rodzin z jednym dzieckiem (w tym także dla rodziców samotnie wychowujących dzieci), bo obecnie świadczenia 500+ na jedno dziecko przysługują tylko wtedy, jeśli dochód w rodzinie nie przekracza 800 zł na osobę. Jeśli założymy, że w Polsce mamy ok. 2,6–2,7 mln jedynaków, to na propozycji Nowoczesnej skorzystać mogłoby ok. 1,8–2 mln dzieci.
Za to dla większości pozostałych rodzin pomysł przedstawiony przez Nowoczesną oznacza mniejsze świadczenia, mniej więcej o połowę – dziś dodatki 500+ to ok. 6 tys. zł rocznie na jedno dziecko.
A co z osobami, które albo nie płacą tak wysokiego podatku PIT, który pozwalałby odliczać 3 tys. zł na dziecko, albo w ogóle nie płacą PIT – np. rolnicy, albo osoby niepracujące? – Nawet jeśli ktoś płaci niższy podatek, otrzymałby wsparcie na dziecko w całości, w postaci dopłaty, tak jak w przypadku ulgi prorodzinnej – wyjaśnia Lubnauer. – Rolników także uważamy za osoby pracujące, więc otrzymywaliby wsparcie w pełnej wysokości, tyle że w ramach odrębnego systemu wypłat. Jeśli zaś chodzi o osoby niepracujące, korzystające z zasiłków, to dla nich pomoc na wychowywanie dzieci byłaby realizowana w ramach zreformowanego systemu świadczeń z pomocy społecznej. Zreformowanego, bo dziś ten system jest niespójny i czasami dezaktywuje kobiety. A my stawiamy na Polskę aktywną. Zdarza się, że urzędnik, który wypłaca świadczenia, zarabia mniej, niż podopieczny opieki społecznej dostaje z zasiłków. A to demoralizujące. Jest też niebezpieczeństwo braku stażu do emerytury u wielu kobiet – dodaje przewodnicząca.