Drewno pochodzące z firmy West Fraser Mills obłożono cłem 24,12 proc., z Canfor 20,26 proc. Resolute FP Canada będzie płacić 12,82 proc., Tolko Marketing and Sales i Tolko Industries po 19,5 proc., Irving 3,02 proc., a pozostale firmy kanadyjskie 19,88 proc. Należności będą pobierane od importu zaczętego 90 dni wcześniej.
Decyzja dotycząca importu surowca budowlanego za 5,66 mld dolarów zapowiada nerwowe warunki renegocjowania przez oba te kraje i Meksyk traktatu o wolnym handlu NAFTA zawartego 23 lata temu.
Wilbur Ross wyjaśnił, że cło na kanadyjskie drewno da ok. miliarda dolarów rocznie, a Kanada już przystąpiła do działań retorsyjnych wobec Stanów ograniczając import mocno przefiltrowanych mlecznych produktów białkowych używanych przy produkcji serów. Prezydent D. Trump uznał za nieuczciwe działania chroniące kanadyjski przemysł mleczarski. Minister Ross dodał, że producenci nabiału z Wisconsin tracą teraz swe gospodarstwa z powodu tych restrykcji, a konieczność oclenia kanadyjskiego drewna i kanadyjskie restrykcje mleczne „nie są naszym pomyślę na właściwie funkcjonujące porozumienie o wolnym handlu"
Amerykańscy producenci drewna zwrócili się w listopadzie do resortu handlu o podjęcie śledztwa w sprawie, która ich zdaniem stanowi nieuzasadnione subwencje dla kanadyjskich konkurentów. Kanadyjskie firmy pozyskują drewno z terenów należnych do państwa, natomiast Amerykanie w dużej większości wycinają drzewa z terenów należących do prywatnych właścicieli.
Kanada skrytykowała posunięcie władz USA i zapowiedziała ochronię interesów swego sektora na gruncie sądowym. Minister bogactw naturalnych Jim Carr i szefowa dyplomacji Chrystia Freeland stwierdzili we wspólnym komunikacie, że amerykańskie zarzuty są bezpodstawne i nieuzasadnione oraz podniosą koszty budowy domów i remontów w Stanach.