Dominacja niemieckiej gospodarki w Europie jest nie do utrzymania - powiedział Macron podczas jednego ze spotkań przedwyborczych. Wcześniej Macron, bankier inwestycyjny   był   uznawany za największego liberała w ekipie prezydenta Francoisa Hollande. Teraz nie wiadomo, czy na potrzeby kampanii, czy naprawdę tak myśli  pokazuje, że jego poglądy przestały być liberalne i  mówi to, co chciałaby usłyszeć i lewica i skrajna prawica.

— Niemcy korzystają z nierówności w strefie euro i dzięki temu osiągają bardzo wysoką nadwyżkę budżetową - powiedział Macron z kolei w wywiadzie w Funke Mediengruppe. To nie jest dobre ani dla samych Niemiec, ani dla całej strefy euro. Niezbędna jest tutaj korekta i wyważenie tych nierówności-mówił.

Zresztą nie tylko Francuzi niepokoją się siłą niemieckiej gospodarki, efektywnej i bezkonkurencyjnej w eksporcie. Prezydent USA, Donald Trump uważa z kolei ,że Niemcy korzystają z potężnie niedowartościowanego euro. Tak samo, jak Macron wezwał rząd w Berlinie, żeby pobudził popyt wewnętrzny oraz import. Potencjalny przyszły prezydent Francji przyznał dodatkowo, że zmiany w polityce gospodarczej Niemiec zmusiłyby Francję do ostatecznego zabrania się za niezbędne reformy strukturalne.

—Ale tak długo, jak sytuacja się nie zmieni,nie możemy oczekiwać od Niemiec, aby nam zaufali, skoro już dwa razy - w roku 2003 i w 2007 nie dotrzymaliśmy słowa i zawiedliśmy rynki - mówił Macron. Nie ukrywał jednocześnie,że jego stosunki z kanclerz Angelą Merkel i centro-lewicową SPD i jej przywódcą Martinem Schultzem są „bardzo otwarte i bezpośrednie".