Tzw. raport Challengera, czyli sondaż mówiący o planowanych cięciach etatów w USA mówi, że spółki planowały w marcu zwolnienia kolejnych 222 tys. pracowników. Te szacunki mogą się okazać jednak daleko niepełne. W piątek mają zostać opublikowane dane o sytuacji na rynku pracy w USA w marcu. Już teraz można powiedzieć, że po raz pierwszy od 2010 r. pokażą one spadek liczby etatów.

- Jesteśmy na łasce wirusa. Stopa bezrobocia w USA prawdopodobnie wzrosła z 3,5 proc. w lutym do 17 proc. w pierwszych dwóch tygodniach marca - ocenia William Rogers, były główny ekonomista Departamentu Pracy.

- Gospodarka USA przeszła od pełnej szybkości do pełnego zatrzymania a miliony pracowników nie miały zapiętych pasów bezpieczeństwa. Wiele społeczności i spółek jest każdego dnia coraz bardziej zdesperowanych. Zaczynamy widzieć niebezpieczny wzrost liczby niewypłacalności na rynku hipotecznym. Urzędnicy stanowi nie nadążają z rozpatrywaniem wniosków o zasiłki dla bezrobotnych - twierdzi Josh Lipsky, analityk z think-tanku Atlantic Council.

Władze USA próbują zapobiec masowym zwolnieniom w małych i średnich spółkach z sektora prywatnego, m.in. oferując im preferencyjnego pożyczki w ramach programu wartego 350 mld USD.  Kredyty te nie będą musiały być zwracane, jeżeli pieniądze te zostaną w ciągu dwóch miesięcy od przyznania przeznaczone na wypłaty dla pracowników, spłatę czynszów i mediów. Jeżeli spółka będzie zwalniała pracowników lub obcinała im wynagrodzenia, to będzie musiała spłacić część kredytu, proporcjonalnie do skali zwolnień i cięć. Ta część pożyczki, która będzie wówczas podlegała spłaty będzie oprocentowana na 0,5 proc. na dwa lata. Pożyczki te będą udzielane przez banki i kasy kredytowe, ale za pieniądze zapewnione przez Administrację Małych Przedsiębiorstw (SBA).