Jednym z głównych punktów programu Marine Le Pen jest wyprowadzenie Francji ze strefy euro – co de facto oznaczałoby śmierć tej unii walutowej. Wielu zachodnioeuropejskich analityków straszy, że jej zwycięstwa chce przede wszystkim Kreml, który będzie mógł w ten sposób zdestabilizować NATO i UE. Le Pen jest pozytywnie przedstawiana w rosyjskich mediach, a jej partia zaciągnęła kiedyś pożyczkę w rosyjskim banku (bo francuskie odmawiały jej finansowania). Agencja Bloomberg wskazuje jednak, że Rosja tak naprawdę może nie chcieć zwycięstwa Le Pen, gdyż spełnienie jej postulatów dotyczących euro przyniosłoby Federacji duże straty.

36 proc. rosyjskich rezerw walutowych to (według danych na koniec II kwartału 2016 r.) aktywa denominowane w euro. Są one warte ponad 120 mld euro. Wartość tych rezerw byłaby poważnie zagrożona w przypadku Frexitu.

Euroland to też największy partner handlowy Rosji. Przez pierwsze 11 miesięcy 2016 r. trafiły tam rosyjskie dobra (głównie surowce energetyczne) warte 90,8 mld dol., podczas gdy do Chin poszedł eksport za 24,3 mld dol. 70 proc. inwestycji zagranicznych trafia do Rosji ze strefy euro, a rosyjskie firmy poczyniły w Eurolandzie inwestycje warte dziesiątki miliardów dolarów.

– Nie jesteśmy zainteresowani upadkiem strefy euro – mówił we wrześniu rosyjski prezydent Władimir Putin.

Być może więc o wiele korzystniejsze od wygranej Le Pen byłoby zwycięstwo we francuskich wyborach prezydenckich François Fillona – kandydata probiznesowej centroprawicy, który opowiada się za zniesieniem sankcji nałożonych na Rosję, ale nie jest przeciw euro.