Australijski rząd znajduje się w trudnym położeniu, ponieważ dwa kraje, które mocno oddziałują na jego gospodarkę, toczą ze sobą wojnę handlową. Wartość eksportu Australii do Chin jest co prawda sześciokrotnie większa niż do Stanach Zjednoczonych, ale to amerykańskie firmy i fundusze są ogromnymi inwestorami australijskiej gospodarki. 

Czytaj także: Trump krytykuje UE i Chiny za politykę walutową 

Australijska gospodarka ma się dobrze, od 25 lat nie przeszła recesji, jednak analitycy są zgodni – to głównie Chiny odpowiadają za ten sukces. Chińczycy importują głównie rudy żelaza i miedzi, ale również węgiel i aluminium czy złoto. Popyt na australijskie surowce zwiększył zyski gigantów z branży wydobywczej, takich jak Rio Tinto czy BHP Billiton, którego akcje od początku 2016 r. podrożały niemal trzykrotnie.

– Sukces Australii w dużej mierze zależał od reszty świata – ocenia Paul Dales, ekonomista w firmie badawczej Capital Economics.

Niestety wojna handlowa może spowodować spowolnienie w gospodarce. Dolar australijski od końca stycznia stracił prawie 10 proc. w stosunku do dolara amerykańskiego. Analitycy twierdzą, że wynika to częściowo z obaw, że nasilająca się wojna handlowa zaszkodzi globalnemu wzrostowi i popytowi na australijskie towary. Przykładem mogą być amerykańskie cła na chińską stal, które pośrednio oddziałują na Australię, która sprzedaje rudy żelaza do chińskich hut. Ponadto gospodarka Chin spowolniła w ostatnim czasie, co przełożyło się na mniejszy popyt na australijskie dobra. Gubernator banku centralnego Australii ostrzegł, że „coś nie tak w Chinach” jest jednym z największych zagrożeń gospodarczych dla Australii.