Republikanie krytykują cła Donlada Trumpa

Niektórzy republikanie w Kongresie uznali, że podjęte z powodu bezpieczeństwa narodowego przez administrację śledztwo ws. importu samochodów wszczęto z fałszywych pobudek i może zaszkodzić amerykańskim konsumentom.

Aktualizacja: 27.05.2018 14:56 Publikacja: 27.05.2018 14:17

Donald Trump

Donald Trump

Foto: AFP

Prezydent oświadczył 23 maja, że rozmowy handlowe USA-Chiny będą wymagać „innej struktury”, bo wygląda na to, że „trudno będzie cokolwiek uzyskać”. Wkrótce potem resort handlu USA uruchomił na mocy ustawy z 1962 r. o rozwijaniu handlu postępowanie w sprawie importu pojazdów podobne do tego, które doprowadziło w marcu do nałożenia cła na stal i aluminium. Wyższe stawki mogą szczególnie zaszkodzić firmom z Azji: Toyocie., Nissanowi, Hondzie i Hyundaiowi, dla których Stany są najważniejszym rynkiem.

Republikanie w Kongresie stwierdzili, że nie jest jasne, co Trump chce osiągnąć tym śledztwem i ostrzegli, że może doprowadzić do likwidacji miejsc pracy w Stanach. Niektórzy sugerowali nawet, że może być to taktyczne posunięcie przed wyborami uzupełniającymi do Kongresu w listopadzie. Przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych, Bob Corker stwierdził, że nie ma powodu do prowadzenia śledztwa o imporcie samochodów ze względu na narodowe bezpieczeństwo. „To wygląda albo na próbę wpłynięcia na politykę wewnętrzną przed wyborami, albo na inny transakcyjny cel w prowadzonych negocjacjach handlowych. To niebezpieczny kurs i należy natychmiast z niego zrezygnować” — oświadczył w komunikacie. Jest republikaninem z Tennessee, gdzie Volkswagen, Nissan i inne firmy związane z motoryzacją mają swe zakłady produkcyjne i montownie.

Republikański senator z Pensylwanii, Pat Toomey stwierdził na Twitterze, że Trump „wykonał ten ruch pod fałszywym pretekstem narodowego bezpieczeństwa”, który „skłania do retorsji”’. Andy Barr z Izby Reprezentantów pochodzący z Kentucky, gdzie Toyota ma zakład, chce wiedzieć, co Trump zamierza osiągnąć. — Toyota w Kentucky jest równie amerykańskim zakładem produkcyjnym, jak Ford w Louisville — powiedział. — To amerykańska filia japońskiej firmy matki, ale to amerykańska firma. Muszą istnieć równe warunki gry — dodał.

Roger Williams z Izby Reprezentantów, właściciel salonu Chryslera, Dodge i Jeepa w Weatherford w teksaskie, powiedział, że cło w imporcie aut zniweczy dodatni wpływ nowej republikańskiej ustawy o podatku od konsumentów i zwiększy koszty amerykańskich firm samochodowych, kupujących zagraniczne podzespoły. — To są światowe pojazdy, mają części robione wszędzie i montowane gdzie indziej — dodał.

Senator Orrin Hatch, przewodniczący Komisji finansów, który pilnował ustawy o reformie podatków przyjętej w tej izbie, nazwał motoryzacyjne śledztwo Trumpa za mocno kulą w płot. „Dla większości Amerykanów samochody są drugim największym zakupem, po domach. Opodatkowanie samochodów, furgonetek i części zamiennych trafiających do tego kraju uderzy bezpośrednio w amerykańskie rodziny” — oświadczył w komunikacie, i wezwał prezydenta, by „skupił się nadal na załatwieniu chińskich praktyk handlowych.

Głosy z Europy i Azji

Prezes grupy Volkswagena, Herbert Diess wyraził w kanale ZDF nadzieję, że dyplomacja będzie w stanie złagodzić napięcia handlowe ze Stanami w sprawie ceł w imporcie samochodów. — Mam nadzieję, że można załagodzić sytuację ze Stanami również drogą politycznego dialogu — powiedział.

Chiny i Stany, największe rynki na świecie, mają kluczowe znaczenie dla dalszej ekspansji grupy VW, która po 4 miesiącach sprzedała w obu z nich 43 proc. z 3,6 mln pojazdów. — To największe na świecie samochodowe kraje. One ustalają przyszłość motoryzacji. Musimy utrzymywać z nimi dobre stosunki — dodał.

Nałożenie ceł 25 proc. na samochody z Europy i Chin mocno zmniejszy zasadność wysyłania niemieckich samochodów do Stanów — uważają analitycy z Evercore ISI. Niemieckie firmy może to kosztować 4,5 mld euro, podczas gdy firmy z USA stracą tylko 400 mln dolarów. — Przy stawce 25 proc. niemieckie firmy traciłyby natychmiast na każdym samochodzie wysyłanym z Europy do Stanów — stwierdził Arndt Ellinghorst i dodał, że byłyby zagrożone obroty 20 mld euro.

Najbardziej poszkodowanym byłby Porsche, który nie ma produkcji w Ameryce Płn. Jego rzecznik stwierdził tylko: obserwujemy bieg wydarzeń.

Z kolei Toyota oświadczyła, że cła w imporcie samochodów zaszkodzą miejscom pracy w Ameryce i zwiększą koszty utrzymania. Japońska firma ma w Stanach 10 fabryk i 1500 salonów.

- Naprawdę zaszokowało mnie posunięcie Stanów — powiedział na konferencji prasowej przewodniccy federacji japońskich producentów żelaza i stali, Koji Kakigi. — Jeśli japoński eksport ok. 1,7 mln samochodów na rynek amerykański zostanie zamknięty, będzie to mieć znaczny wpływ na popyt na japońską stal — dodał.

Gospodarka
Hiszpania liderem wzrostu w eurolandzie
Gospodarka
Francję czeka duże zaciskanie budżetowego pasa
Gospodarka
Największa gospodarka Europy nie może stanąć na nogi
Gospodarka
Balcerowicz do ministrów: Posłuszeństwo wobec premiera nie jest najważniejsze
Gospodarka
MFW ma trzy scenariusze dla Ukrainy. Jeden optymistyczny, dwa – dużo gorsze