W ten sposób inwestorzy reagowali na wynik niedzielnych wyborów parlamentarnych w Hiszpanii, który nie dał centroprawicowej Partii Ludowej premiera Mariano Rajoya większości koniecznej do samodzielnego utworzenia rządu.

Partia Ludowa uzyskała 123 mandaty, gdy cztery lata temu zdobyła ich 186. Choć Hiszpania wychodzi z kryzysu a jej gospodarka mogła wzrosnąć w tym roku o ponad 3 proc. (gdy niemiecka o 1,5 proc.), to wielu zwykłych Hiszpanów wciąż nie odczuwa znaczącej poprawy swojej sytuacji finansowej a stopa bezrobocia wynosiła w październiku 21 proc. (wśród młodzieży aż 47 proc.).

Ekonomiczne niezadowolenie Hiszpanów oraz skandale korupcyjne związane z Partią Ludową sprawiły, że straciła ona blisko jedną trzecią mandatów w parlamencie. Drugie miejsce zdobyła socjalistyczna partia PSOE. Z 90 mandatami trudną ją uznać jednak za triumfatorkę wyborów. Dobre wyniki uzyskały nowe, antyestabliszmentowe partie: radykalnie lewicowa Podemos (69 mandatów) i prawicowa Ciudandanos (40 mandatów). Partia Ludowa nie zdoła zbudować większości parlamentarnej nawet z Ciudandanos a budowa szerokiej koalicji PSOE-Podemos-Ciudandanos byłaby bardzo trudna. Rynek obawia się zaś wejścia do rządu radykałów z Podemos.

- Jeśli Rajoyowi nie uda się zbudować koalicji rządzącej w nadchodzących dniach, może powstać socjalistyczny gabinet. Nie byłby on końcem świata a niedawne doświadczenia z Portugalii wskazują, że po początkowym szoku doszłoby do normalizacji na rentownościach obligacji - twierdzi Jasper Lawler, analityk CMC Markets.