Inwestorów wystraszyło osłabienie chińskiego juana sugerujące, że może się zaostrzyć wojna walutowa w Azji.

Pod koniec sesji indeksy zaczęły odrabiać straty: Nikkei 225 stracił w ciągu dnia 1,8 proc, koreański Kospi 1,1 proc. a Hang Seng, główny indeks giełdy w Hongkongu, spadł o 0,7 proc. Choć przecena wyhamowała, to wyraźnie widać, że inwestorzy nerwowo reagują na sygnały mówiące o ewentualnej dewaluacji juana. Ludowy Bank Chin dokonał dewaluacji juana już w sierpniu, co wywołało wówczas szok na rynkach, w ostatnich tygodniach pozwolił mu się zaś jeszcze bardziej osłabić. Chińska waluta stała się najsłabsza od czterech i pół roku wobec dolara. W poniedziałek za 1 USD płacono nawet 6,55 juanów. Co prawda od początku roku juan osłabł wobec dolara o zaledwie 5,3 proc. (gdy euro o ponad 10 proc.), ale deprecjacja chińskiej waluty jest postrzegana przez inwestorów jako kolejny sygnał mówiący o słabości drugiej pod względem wielkości gospodarki świata.

Deprecjacja juana może jednak mieć niewiele wspólnego z wojnami walutowymi, czyli chęcią osłabienia waluty by odzyskać konkurencyjność kosztem rywali handlowych. Chiny reformują bowiem swój system finansowy, w tym również sposób w jaki jest wyznaczany kurs narodowej waluty. W piątek Chiński System Handlowo-Walutowej Wymiany Zagranicznej (CFETS), instytucja podległa Ludowemu Bankowi Chin wprowadziła kurs wymiany juana do koszyka 13 walut partnerów handlowych Chin. W skład koszyka wchodzą zarówno waluty państw Zachodu jak i Azji takie jak tajski baht, dolar singapurski czy dolar Hongkongu. (Co ciekawe brak w nim wona południowokoreańskiego, rupii indyjskiej czy dolara tajwańskiego.) - To sugeruje, że Ludowy Bank Chin postrzega powiązanie kursowe z dolarem jako "kaftan bezpieczeństwa, z którego chce się wyrwać. Timing tej decyzji jest bardzo ważny, gdyż szykowana przez Fed podwyżka stóp procentowych ma doprowadzić do umocnienia dolara. W naszej ocenie Ludowy Bank Chin chce utrzymać w nadchodzących miesiącach kurs juana stabilny wobec koszyka - ocenia Mark Williams, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.