Środowa sesja na Wall Street zaczęła się od lekkich spadków. Nastroje pogorszyły rozczarowujące wyniki producenta mikroprocesorów Texas Instruments oraz koncernu Caterpillar. Mimo to można mówić, że październik przyniósł wyraźną poprawę nastrojów na rynkach. Amerykański indeks S&P 500 przebił w tym tygodniu poziom 3000 pkt, niewiele więc go dzieli od rekordu ustanowionego 26 lipca (3028 pkt). Niemiecki DAX po zwyżce od początku roku o 21 proc. znalazł się najwyżej od lipca 2018 r. Francuski CAC 40 był w tym miesiącu najwyżej od 2008 r. polski WIG radzi sobie w tym roku wyraźnie słabo, ale od dołka z sierpnia zyskał prawie 8 proc.

Rynkom akcji z pewnością pomogło luzowanie polityki pieniężnej przez Fed i Europejski Bank Centralny. Inwestorzy w ostatnich tygodniach uwierzyli też w szansę na amerykańsko-chiński rozejm handlowy oraz w to, że uda się uniknąć twardego brexitu. Akcje nabierają też atrakcyjności względem obligacji (oferujących rentowności bliskie zeru lub ujemne).

– Wielu inwestorów detalicznych nabywa akcje, ponieważ „co innego można nabyć z zyskiem?" – przypomina Peter Garnry, dyrektor ds. strategii rynków akcji w Saxo Banku. Jego zdaniem inwestorzy traktują akcje o niskiej zmienności i dużych dywidendach jako dobry zamiennik dla obligacji. – Amerykańskie akcje o minimalnej zmienności osiągnęły rekordowo wysokie wyceny. Obecnie są one o 28 proc. wyższe niż S&P 500, wyceniany już o 30 proc. wyżej niż akcje spółek światowych – dodaje Garnry.

Czy tym razem zadziała efekt Halloween, czyli czy zwyżki na giełdach w okresie listopad–kwiecień będą silniejsze? Czy w grudniu będziemy mieli rajd św. Mikołaja? Historyczne dane (przeanalizowane m.in. w studium autorstwa Bena Jacobsena oraz Cherry Zhang z 2012 r.) wskazują, że zwyżki indeksu Dow Jones Industrial były zwykle silniejsze, gdy wrzesień i październik przynosiły wzrost na giełdach. Wówczas Dow Jones Industrial rósł średnio 0 6,8 proc.

Prognozy analityków są jednak dosyć ostrożne. Mediana ich przewidywań, zebranych przez agencję Bloomberga, mówi, że na koniec roku S&P 500 powinien być na poziomie 3000 pkt. Najwięksi optymiści, czyli analitycy Deutsche Banku, prognozują 3250 pkt. To oznaczałoby wzrost o około 8 proc. Najwięksi pesymiści, analitycy Cantor Fitzgerald, spodziewają się, że S&P 500 spadnie do 2500 pkt.