Rynek kapitałowy na zakręcie

Tworzony w pocie czoła rynek przeżywa w tej chwili jeden z trudniejszych momentów w swojej prawie 30-letniej historii. Spółki i inwestorzy omijają giełdę, a działający na nim pośrednicy notują coraz większe straty.

Aktualizacja: 05.07.2019 11:35 Publikacja: 04.07.2019 21:42

Rynek kapitałowy na zakręcie

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Liczby opisujące rynek kapitałowy najlepiej oddają powagę sytuacji. W I półroczu na głównym parkiecie warszawskiej giełdy zadebiutowały zaledwie cztery spółki. Wartość przeprowadzonych ofert publicznych wyniosła niewiele ponad 45 mln zł. Jeśli nie dojdzie do jakiegoś znacznego ożywienia, czeka nas jeden z najgorszych okresów w historii GPW. W ubiegłym roku, który i tak pod względem debiutów został uznany za bardzo słaby, na rynku pojawiło się siedem firm, a wartość przeprowadzonych ofert wyniosła 301,5 mln zł. Z drugiej strony kolejne spółki opuszczają rynek. W tym roku mieliśmy już dziewięć takich przypadków. W ubiegłym roku w sumie z rynku zdjęto 25 przedsiębiorstw.

– Wszelki statystyki z ostatnich kilku lat wskazują, że mamy do czynienia ze stagnacją czy wręcz recesją na rynku kapitałowym – nie ukrywa Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych. Jak wskazuje, główną przyczyną tej sytuacji jest nadmiar regulacji, które mocno obciążają spółki.

– Regulacje te nie generują jednocześnie korzyści dla inwestorów. Z drugiej strony tanie i „łatwe" finansowanie bankowe oraz niskie wyceny akcji zniechęcają emitentów do giełdy. Najpilniejszym zadaniem jest dokonanie przeglądu regulacji i usunięcie zbędnych wymogów, wykraczających ponad obowiązki wynikające z przepisów unijnych, które i tak pozostaną nadmiarowe, gdyż adresowane są do o wiele większych podmiotów niż spółki polskie. Bez podjęcia tych działań liczba notowanych spółek i wycena akcji będą nadal spadać – uważa szef Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych.

Czytaj także: Niedocenione perełki giełdy po majowej korekcie

Powodów do zmartwień jest więcej. Główny indeks giełdowy WIG20 od dłuższego czasu jest w trendzie bocznym i przespał hossę, z jaką w ostatnich latach mieliśmy do czynienia na innych rynkach. Dużo do życzenia pozostawia również poziom aktywności inwestorów. Średnie dzienne obroty na rynku akcji w I półroczu wyniosły niecałe 800 mln zł. W analogicznym okresie rok wcześniej, który też trudno uznać za szczególnie udany, średnie dzienne obroty wynosiły 827 mln zł.

Gdzie to centrum

W kontekście obecnej sytuacji deklaracje o budowie w Warszawie centrum finansowego, które padały jeszcze kilka lat temu, brzmią jak żart. Inna sprawa, że i w tym czasie znacząco zmieniło się otoczenie. Jeszcze kilka lat temu nasz rynek napędzany był wielkimi prywatyzacjami, a ważną rolę na nim odgrywały OFE. Prywatyzacje się jednak skończyły, a majstrowanie przy funduszach emerytalnych przyniosło więcej szkód niż korzyści. Dodatkowo wydarzenia ostatnich kilkunastu miesięcy, chociażby te z GetBackiem w roli głównej, mocno podkopały zaufanie do rynku, jak również działających na nim instytucji.

Dziś bardziej niż o planie budowy centrum finansowego mówi się o planie odbudowy rynku, który jest coraz mniej atrakcyjny nie tylko dla spółek, inwestorów, ale także i działających na nim firm inwestycyjnych. Widać to dobrze na przykładzie branży domów maklerskich. Systematycznie powiększa ona stratę na działalności podstawowej. W I kwartale tego roku wyniosła ona 66 mln zł. Izba Domów Maklerskich, zaniepokojona sytuacją, wysłała w tej sprawie nawet list do premiera Mateusza Morawieckiego.

„Słaba kondycja krajowej branży stanowi barierę w rozwoju rynku kapitałowego w Polsce. Skutkować to będzie ograniczeniem dostępu do kapitału dla najbardziej dynamicznych i innowacyjnych przedsiębiorstw, szczególnie średnich i małych, które obsługiwane są przez krajowe podmioty, a nie zagraniczne, na czym w efekcie ucierpi cała gospodarka. Bez rozwoju rynku kapitałowego nie nadrobimy dystansu do zachodniej Europy czy Stanów Zjednoczonych" – wskazują brokerzy w piśmie, do którego dotarła „Rzeczpospolita".

Waldemar Markiewicz, szef Izby Domów Maklerskich, wskazuje tymczasem, że ranga domów maklerskich i rynku kapitałowego jest zmniejszana. Dowodem na to ma być włączanie w struktury banków kolejnych domy maklerskich. Drogę tę przeszły DM BZ WBK, ING Securities, DM mBanku, a w kolejce są już kolejne firmy: CDM Pekao oraz DM Banku Handlowego. – Domy maklerskie robią dziś tylko to, na co pozwalają im banki, bo krajowa branża jest przez nie zdominowana własnościowo, albo to, co jest wymuszane przez prawo – mówi Markiewicz.

Czytaj także: Te spółki to najbardziej rentowne biznesy na giełdzie

Nadzieje rynku

Maklerzy liczą, że problemy te znajdą rozwiązanie w strategii rozwoju rynku kapitałowego, która jest tworzona w Ministerstwie Finansów. Cały rynek wiąże z nią wielkie nadzieje, chociaż sam projekt wzbudził mieszane uczucia. Zdaniem ekspertów zbyt mało poświęcono w nim miejsca m.in. zachętom podatkowym, które mogłyby przyciągnąć na rynek inwestorów indywidualnych, a także nowe spółki. W ostatnich tygodniach w MF odbywały się konferencje uzgodnieniowe, a przedstawiciele resortu zapewniali, że wiele postulatów będzie uwzględnionych w strategii.

Nadzieją dla całego rynku jest również program pracowniczych planów kapitałowych, który oficjalnie ruszył w poniedziałek. Pieniądze zgromadzone w PPK mają bowiem być także inwestowane na giełdzie, chociaż, jak podkreślają eksperci, na realny wpływ na rynek z tego tytułu trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.

Wiesław Rozłucki pierwszy prezes GPW

O tym, jaka jest kondycja rynku kapitałowego, najlepiej świadczy zachowanie głównego indeksu giełdowego w ostatnich kilkunastu miesiącach. Mamy do czynienia z dużą niepewnością. Na problemy rynkowe złożyło się w sumie kilka czynników. Pojawiają się chociażby nowe obciążenia regulacyjne, które nie zachęcają spółek do giełdy. Mamy też problem fundamentalny. O ile przychody spółek rosną, o tyle już wiele firm ma problem z poprawą wyniku netto. Jest to szczególnie zaskakujące, kiedy gospodarka rośnie. Nadzieją dla rynku z pewnością jest program PPK. Tutaj jednak też są znaki zapytania, dotyczące m.in. tego, ile osób ostatecznie skorzysta z programu.

Liczby opisujące rynek kapitałowy najlepiej oddają powagę sytuacji. W I półroczu na głównym parkiecie warszawskiej giełdy zadebiutowały zaledwie cztery spółki. Wartość przeprowadzonych ofert publicznych wyniosła niewiele ponad 45 mln zł. Jeśli nie dojdzie do jakiegoś znacznego ożywienia, czeka nas jeden z najgorszych okresów w historii GPW. W ubiegłym roku, który i tak pod względem debiutów został uznany za bardzo słaby, na rynku pojawiło się siedem firm, a wartość przeprowadzonych ofert wyniosła 301,5 mln zł. Z drugiej strony kolejne spółki opuszczają rynek. W tym roku mieliśmy już dziewięć takich przypadków. W ubiegłym roku w sumie z rynku zdjęto 25 przedsiębiorstw.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Giełda
WIG20 znów nie może sforsować poziomu 2500 pkt
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Giełda
Łowy na dywidendy czas rozpocząć
Giełda
WIG20 w efektownym stylu powraca powyżej 2500 pkt
Giełda
Krótkotrwałe nerwy na giełdach. Dino najmocniejsze w WIG20
Giełda
Izraelski atak odwetowy zamieszał na rynkach