Inwestorzy mieli w zeszłym tygodniu wiele powodów do ostrożności: posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego, przesłuchanie w Kongresie byłego szefa FBI Jamesa Comeya i czwartkowe wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii. Jeśli weźmiemy to pod uwagę, to okazuje się, że indeksy rynków wschodzących radziły sobie całkiem nieźle pomimo tak dużego ryzyka. WIG20 ze wzrostem bliskim 2 proc. wręcz błyszczał na tle innych giełd. Poważniejsze spadki zaliczyły indeksy giełd w Bukareszcie i Buenos Aires. Większość giełd wschodzących doświadczyła jednak w zeszłym tygodniu niewielkich zwyżek. To dosyć udany początek miesiąca, po tym jak maj przyniósł korektę na wielu giełdach.

Jak dotąd wygląda na to, że pierwsze półrocze okazuje się dla rynków wschodzących dobre. Znów przyciągały one inwestorów, a wiele indeksów mocno urosło od początku roku. WIG20 zyskał od początku stycznia około 20 proc., turecki BIST 100 wzrósł w tym czasie o 27 proc., a argentyński Merval skoczył o około 30 proc. Węgierski BUX zyskał w tym roku jedynie około 10 proc., ale niedawno pobił historyczny rekord. Są oczywiście indeksy, które radzą sobie słabiej. Brazylijski Bovespa zyskał od początku stycznia tylko nieco ponad 4 proc., a chiński Shanghai Composite prawie 2 proc. To jednak przypadki dosyć specyficzne.

Czy indeksy rynków wschodzących mają jednak jeszcze potencjał do dalszych zwyżek? Część ekspertów uważa, że na szansę wzrostów wskazują dobre perspektywy dla gospodarek wschodzących. – W ostatnim czasie perspektywy wzrostu dla części gospodarek wschodzących istotnie się poprawiły. Widoczny jest również napływ kapitału zagranicznego na rynki wschodzące. Oba te czynniki sprawiają, że wybrane waluty lokalne umacniają się, zwiększając zyski z inwestycji w tych krajach. Korzyści z aprecjacji walut mogą odczuć posiadacze jednostek funduszy inwestycyjnych operujących na rynkach wschodzących – twierdzi Radosław Piotrowski, zarządzający funduszami Union Investment TFI. Oczywiście, nadal trzeba być bardzo selektywnym w przypadku inwestowania na tych rynkach. – Nie wszystkie rynki wschodzące oferują równie wysoki potencjał. Turcja, RPA czy Chiny (pomimo znanych czynników ryzyka) prezentują się dużo bardziej atrakcyjnie niż chociażby Indie czy Brazylia, które mają za sobą silne zwyżki. Nie zmienia to jednak faktu, że emerging markets mogą być dobrym kierunkiem dla inwestorów, którzy część pieniędzy chcą zainwestować poza wciąż atrakcyjną inwestycyjnie Europą – dodaje Piotrowski.

Hamować zwyżki może jednak wzrost ryzyka politycznego, np. związanego z wynikiem brytyjskich wyborów parlamentarnych. – Z rynkowego, krótkoterminowego punktu widzenia wydarzenia te podbijają poziom awersji do ryzyka na rynkach i w konsekwencji mogą negatywnie oddziaływać na handel na giełdach oraz walutach rynków wschodzących. W konsekwencji scenariusz ten może również zaciążyć na wycenie złotego (z tym że nie wobec funta), co sprzyjać będzie kontynuacji powstałego ostatnio ruchu korekcyjnego. Trudno jednak zakładać, iż wydarzenia w Wielkiej Brytanii staną się pretekstem do zmiany długoterminowych trendów – uważa Konrad Ryczko, analityk DM BOŚ.