Już przed miesiącem część zarządzających biorących udział w cyklu Portfel Funduszy „Parkietu" zredukowała w swoich portfelach bardziej ryzykowne aktywa. Ostrzegali, że po kilku udanych miesiącach wzrosło ryzyko pojawienia się korekty. Do tego zagrożeniem dla rynków akcji był spór handlowy między USA i Chinami, zadłużenie w Chinach, brexit i bilionowy deficyt budżetowy, zaplanowany na ten rok w USA.

Z drugiej strony za zwyżkami przemawiały takie argumenty jak bardziej gołębie nastawienie Fedu, silny rynek pracy w USA czy stabilizacja danych z gospodarek. Ostatecznie w kwietniu znów można było zarobić na akcjach, a amerykański indeks S&P 500 wzniósł się na nowe historyczne szczyty. Zaraz potem prezydent Trump zagroził kolejnymi cłami na chińskie towary. W efekcie giełdowe indeksy zanurkowały.

Jaki ma być maj? Udział akcji w portfelach zarządzających bardzo zmalał. Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest ruch Piotra Szuleca z Pekao TFI. Ekspert tego TFI miesiącami utrzymywał jeden z najwyższych – jeśli nie najwyższy – poziomów aktywów ulokowanych w akcjach, ale z początkiem maja przeniósł wszystkie środki do funduszu obligacji skarbowych.

Podobne ruchy, choć nie na taką skalę, widać w trzech innych portfelach, m.in. u Piotra Rojdy z Caspar AM. Jego portfel ma charakter globalny. Rojda zwraca uwagę, że jeśli chodzi o USA, Trump nie jest jedynym amerykańskim politykiem, który ma wpływ na wyceny giełdowych spółek.