W piątek na notowaniach WIG20 przez większość dnia działo się niewiele. Indeks blue chips wystartował ze zniżką około 0,3 proc. i przez kilka następnych godzin utrzymywał się w bardzo wąskim zakresie punktowym, dokładnie między 2294 a 2304 pkt. Przez ten czas zainteresowanie handlem było śladowe, a wartość akcji dużych spółek, którymi wymienili się inwestorzy, sięgała ledwie 200 mln zł. Emocje pojawiły się trzy godziny przed zakończeniem handlu. WIG20 najpierw gwałtownie spadł poniżej poziomu 2288 pkt, a następnie w szybkim tempie powrócił tuż nad 2300 pkt. Ostatecznie sesja zakończyła się na poziomie 2299 pkt, co oznaczało spadek o 0,41 proc. Jakie wnioski płyną z takiej sesji? Z pewnością WIG20 jest obecnie w bardzo ważnym miejscu, z którego może nastąpić jednak odreagowanie ostatnich zniżek. Nieraz wspominaliśmy o tym, że po utworzeniu formacji podwójnego szczytu minimalny zakres korekty to około 2290 pkt. Biorąc pod uwagę realizację tego scenariusza, kształt piątkowej świecy i bardzo niskie obroty mogą skutkować tym, że w poniedziałek kupujący włączą się do gry.

Warto zauważyć, że właśnie ta strona rynku dominuje w grupie małych spółek. Ten tydzień, podobnie jak cały okres od początku roku, również był bardzo dobry w wykonaniu sWIG80. Jego dorobek od początku roku to już ponad 12 proc. Indeks małych spółek wkroczył już w strefę serii czarnych świec, które wyrysowały się we wrześniu zeszłego roku. Przypomnijmy, że spadki sWIG80 były wówczas efektem podaży ze strony TFI. Małe spółki kończą tydzień na poziomie 11852, a poważniejszy opór może się pojawić dopiero przy 12 500 pkt.