Rynek na rozdrożu

Środowa sesja zaczęła się od zwyżek warszawskich indeksów. Jak sytuację oceniają analitycy?

Publikacja: 12.12.2018 09:05

Rynek na rozdrożu

Foto: Bloomberg

W pierwszej fazie wtorkowej sesji WIG20 rósł o 0,7 proc. do 2237 pkt, mWIG40 o 0,2 proc. do 3968 pkt, a sWIG80 oscylował przy poziomie wtorkowego zamknięcia. Indeksy próbują w końcu skontrować trwającą od czterech dni falę wyprzedaży. Czy dziś się uda?

Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion

We wtorek byki na Wall Street miały tylko jedno zadanie: potwierdzić, że mocne odejście od minimów podczas sesji poniedziałkowej nie było tylko prostym odruchem technicznym. Pomagać nieznacznie mogło to, że w poniedziałek USA i Chiny rozpoczęły telefoniczną dyskusję nad zrealizowaniem zapowiedzi ze szczyty G-20.

Zdecydowanie nastroje w Europie poprawiła dopiero informacja o wtorkowej rozmowie wicepremiera Liu He, sekretarza skarbu Stevena Mnuchina oraz przedstawiciela departamentu handlu Roberta Lighthizer. Podobno podczas niej ustalano „mapę drogową” wiodącą do celu, jakim jest zrealizowanie tych zapowiedzi ze szczytu G-20. Mówiono też, że Chiny zredukują 40. procentowe cła na import samochodów do 15%.

To pogoniło mocno kontrakty na północ i bardzo pomogło we wzroście indeksów w Europie. Na dodatek prezydent Trump przed rozpoczęciem sesji na Wall Street powiedział, że należy czekać na ważne oświadczenie na temat stosunków USA-Chiny (chodziło chyba o cło na auta).

Wall Street rozpoczęła sesję od dużych, blisko półtoraprocentowych, wzrostów indeksów. Wyglądało na to, że pretekst w postaci rozmów telefonicznych USA-Chiny i słowa prezydenta Trumpa bykom w końcu roku musiał wystarczyć. Pomagała też sytuacja techniczna (mocny, poniedziałkowy powrót spod październikowych dołków).

Okazało się jednak, że obóz byków był za słaby w utrzymaniu zwyżki indeksów. Wystarczyło, żeby prezydent Trump zagroził blokadą finansowania wydatków federalnych (tzw. „zamknięcie rządu”) o ile nie dostanie funduszy na zbudowanie muru na graniczy z Meksykiem, żeby indeksy zaczęły się osuwać.

Jak wiadomo z historii zawsze takie pogróżki kończyły się zwiększeniem limitu zadłużenia USA, więc sprzedawanie akcji z tego tylko powodu miało mały sens. A jednak indeksy na dwie godziny przed końcem sesji traciły blisko pół procent. Udało się zakończyć sesję nieco lepiej (S&P 500 stracił 0,04%, a NASDAQ zyskał 0,16%), ale nie było to odbicie, o które chodziło bykom. Rynek nadal jest na rozdrożu.

GPW zachowała się we wtorek bardzo słabo. Owszem, indeksy rozpoczęły sesję tak jak jej odpowiedniki na innych giełdach europejskich, czyli wzrostem. WIG20 zyskiwał już około 0,8%. Jednak prawie natychmiast zaczęły się osuwać. Po publikacji lepszego od oczekiwań indeksu zaufania inwestorów instytutu ZEW i po informacjach o rozmowach USA – Chiny WIG20 ruszył za innymi indeksami na północ i znowu zabarwił się na zielono.

Atak skierowany był na blue chipy – mWIG40 trzymał się blisko poziomu neutralnego. Okazało się, że byki na dużych spółkach też były jakieś słabowite – po 90 minutach indeks WIG20 zawrócił i znowu zbliżył się do poziomu neutralnego. Nie miało to nic wspólnego z tym, co działo się na innych parkietach, więc nie dziwiło, że próba wzrostu została przed sesją w USA znowu podjęta.

I tym razem okazało się, że byki są bardzo słabe. Mocno taniały spółki sektora energetycznego. Tym razem nie chodziło jedynie o zrzutkę w wysokości 1 mld złotych na fundusz rekompensaty podwyżek cen prądu. URE zażądał wyjaśnień – dlaczego spółki chcą tak wysokich podwyżek cen prądu, a jednocześnie oferują takie pieniądze na rekompensaty? Przecież wystarczyłoby zmniejszyć proponowaną skalę zwyżki cen. A to zaszkodziłoby zyskowi spółek.

To jednak słabości naszego rynku nie wyjaśnia. Wyglądało to tak jakby gdzieś zniknął uparty popyt z poprzedniego tygodnia. WIG20 stracił 0,92%, a mWIG40 0,41% (ale na tym ostatnim indeksie nadal obowiązuje sygnał kupna).

Piotr Neidek, analityk techniczny DM mBanku

Obserwowana reakcja łańcuchowa mająca miejsce na GPW, została zapoczątkowana przez WIG, który jako pierwszy powrócił poniżej dzienną dwusetkę – średnią ruchomą z dwustu sesji wyznaczającą granicę pomiędzy rynkiem byka a niedźwiedzia. Następnie sygnał wygenerował WIG20, który nieco dłużej bronił się nad MA200_d, jednakże fala podaży okazała się nie do zatrzymania przez kupujących. Wczoraj zaś pojawił się kolejny, niepokojący dla akcjonariuszy sygnał, mianowicie doszło do przerwania godzinowej dwusetki, która we wtorek przez chwilę była broniona, jednakże końcówka sesji pokazała, kto rozdaje karty na Książęca 4. Dodatkowym czynnikiem zniechęcającym do wzrostów jest sygnał SELL by MACD_d jaki pojawił się na wykresie WIG20, co w połączeniu z sytuacją techniczną panującą zarówno na rynkach rozwijających się jak i rozwiniętych, a także w bezpiecznej przystani czy na forexie sprawia, że kreski jak na razie nie są optymistyczne. Na uwagę zasługuje cross EURPLN, który ma za sobą nieudane wyjście dołem z trójkąta i w obecnym układzie (sygnał BUY by INOUT) należałoby spodziewać się podejścia pod listopadowe szczyty. Ciekawie prezentuje się eurofrank, który kontynuuje marsz na południe a biorąc pod uwagę aktywne sygnały sprzedaży oraz przestrzeń do spadków, wnioski są na korzyść dalszego skupowania bezpiecznych aktywów. To wraz z aktywnymi sygnałami kupna jankeskich bondów uderza w akcyjne byki, które zamiast podążać ze Św. Mikołajem na północ muszą walczyć o utrzymanie kluczowych wsparć. Na uwagę zasługuje wczorajsza sesja w USA, która ponownie okazała się zdominowana przez baribale a powstałe świeczki na wykresach DJIA czy S&P500 raczej nie napawają optymizmem na kolejne dni. Wszystko to sprawia, że techniczny outlook na rynki akcyjne pozostaje spadkowy i chociaż dzisiaj byki znad Wisły zapewne postarają się o odrabianie strat, to bez zamknięcia się indeksu WIG powyżej 57784 trudno o optymistyczne wnioski dla GPW.

Adrian Górniak, analityk DM BDM

Ostatnie dni na GPW zdecydowanie nie będą wspominane jako pozytywne. Blue chipy zanotowały wczoraj 4 spadkową sesję z rzędu, tracąc 0,9% (zamknięcie na poziomie 2221 pkt.). Głównym obciążeniem dla WIG20 był sektor energetyczny (Tauron i Energa straciły po prawie 6%!), który obniżył się już 5 dzień z kolei. Pod presją były także mWIG40 oraz sWIG80. Warszawski parkiet wyróżniał się in minus, zwłaszcza jeśli spojrzymy na większe europejskie giełdy – DAX zyskał 1,5%, CAC40 ok. 1,4%, a FTSE ok. 0,9%. Za oceanem mieliśmy huśtawkę nastrojów, finalnie S&P500 pozostał praktycznie bez zmian, Nasdaq zyskał 0,3%, a DJIA stracił 0,2%. Na zielono świeciły indeksy w Azji. Rynki z dużą uwagą śledzą obecnie wydarzenia na arenie politycznej. Agencja Bloomberg podała we wtorek, że w najbliższych dniach Chiny mogą obniżyć cła na amerykańskie samochody (z 40 do 15%), co potwierdza pozytywny scenariusz rozmów między krajami. Dużo będzie się dziś działo w związku z brexitem, bowiem premier May ma spotkać się z Junkcerem i D. Tuskiem (przywódcy państw wspólnoty sugerowali już jednak, że nie ma szans na renegocjację umowy). Według doniesień telewizji Sky, Torysi zebrali wymaganą liczbę podpisów pod wnioskiem o wotum nieufności dla rządu, co może dodatkowo komplikować negocjacje między Wielką Brytanią a UE. Poranne nastroje są dosyć dobre, rosną kontakty na indeksy w USA oraz na DAX. Dla WIG20 najbliższym istotnym wsparciem jest poziom 2200 pkt.

W pierwszej fazie wtorkowej sesji WIG20 rósł o 0,7 proc. do 2237 pkt, mWIG40 o 0,2 proc. do 3968 pkt, a sWIG80 oscylował przy poziomie wtorkowego zamknięcia. Indeksy próbują w końcu skontrować trwającą od czterech dni falę wyprzedaży. Czy dziś się uda?

Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Giełda
Firma Donalda Trumpa jest już spółką memiczną. Kapitalizacja przekroczyła 9 mld dol.
Giełda
Tomasz Bardziłowski oficjalnie prezesem GPW
Giełda
Na GPW pachnie zbliżającymi się świętami
Giełda
Dobry prognostyk dla hossy
Giełda
Trudno nadążyć za hossą