Diamentowe Lwy czterdziestolecia rozdane

Tegoroczna gala otwarcia gdyńskiego festiwalu była szczególnie uroczysta. Czterdziesta, jubileuszowa. Jednocześnie środowisko filmowe obchodziło 10-lecie istnienia Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, który powołała do życia uchwalona w 2005 roku nowa Ustawa o Kinematografii.

Publikacja: 14.09.2015 20:43

Foto: Fotorzepa

Dużo więc było wspominania. A widzowie w plebiscycie ogłoszonym przez organizatorów festiwalu przyznali Diamentowe Lwy najlepszym – ich zdaniem - filmom i twórcom, którzy zwyciężali najpierw w Gdańsku, a następnie w Gdyni podczas minionych czterdziestu lat. Laureat Oscara Paweł Pawlikowski i wyróżniona za reżyserię w Berlinie wręczyli Diamentowe Lwy za najlepszy film czterdziestolecia. Decyzją publiczności nagrodę tę dostał Jerzy Antczak za „Noce i dnie".

— Kiedy w 2013 roku odbierałem Platynowe Lwy powiedziałem żonie wracając do domu: Trzeba wiedzieć, kiedy w szatni płaszcz pozostał przedostatni, trzeba wiedzieć kiedy wstać i wyjść". 50 lat temu umarła Maria Dąbrowska, 45 lat temu Gustaw Holoubek czytał jej książkę w radiu. Jadzia Barańska powiedziała: „Jurku, powinieneś tę książkę przeczytać". Wierzyłem Barańskiej, przeczytałem w 48 godzin i podjąłem decyzję. Poszedłem do Kawalerowicza, który stwierdził: „Niech pan robi wszystko, tylko nie tę chałę". Napisałem konspekt. Powiedział: „Jeszcze gorzej". Napisałem scenariusz, przeczytał i orzekł: „Żałosne". Kazał mi opowiedzieć pierwsze trzy minuty. Antczak opowiedział. Kawalerowiczowi nadal się nie podobało, ale zrezygnowany stwierdził: „Ma pan tyle entuzjazmu, niech pan robi".

— Będziecie mieli lepsze filmy, będziecie mieli lepszych reżyserów, ale nikt nie będzie was kochał tak jak ja — skończył Jerzy Antczak, zwracając się do polskich widzów.

To nie było zresztą jedyne wyróżnienie dla „Nocy i dni", bo tytuł aktorki czterdziestolecia przypadł Jadwidze Barańskiej.

— W życiu bywają dni powszednie i niedziele. Dziękuję za wspaniały dzień — powiedziała odtwórczyni roli Barbary Niechcic.

Za najlepszego aktora czterdziestolecia widzowie uznali Janusza Gajosa, a koledzy zgromadzeni w Teatrze Muzycznym zgotowali mu długą owację na stojąco.

— Drodzy państwo, nie czyńcie mi tego, żebym stracił panowanie nad swoimi emocjami — stwierdził wzruszony aktor. — Gdyby nie to, że nie przepadam za patosem powiedziałbym, że ta chwila jest dla mnie czymś absolutnie niezwykłym. Dziękuję i wszystkich państwa chcę zapewnić, że zawsze się starałem i dalej będę się starał, by uprawiać swój zawód szczerze, w zgodzie z państwa poczuciem smaku i z poczuciem humoru. Zawsze starałem się z państwem rozmawiać poważnie.

Tytuł kompozytora czterdziestolecia przypadł Wojciechowi Kilarowi za muzykę widzowie do filmu „Ziemia obiecana".

Nie było na gali gdyńskiej nestora polskiego kina, jednego z ostatnich wielkich mistrzów sztuki filmowej europejskiej Andrzeja Wajdy. Zbliżający się do dziewięćdziesiątki reżyser kręci następny film. Ale nagrał przesłanie do uczestników festiwalu, swoich młodszych kolegów:

„Myśmy zawsze mieli świadomość: nie ja, my. Wspólnie możemy osiągnąć więcej. I jak długo będziemy mieli poczucie wspólnoty, tak długo będą powstawały filmy wspaniałe i nieoczekiwane. Kino łączy. Dlatego życzę naszemu środowisku: Tylko razem. Wtedy zwyciężymy."

—Barbara Hollender z Gdyni

Dużo więc było wspominania. A widzowie w plebiscycie ogłoszonym przez organizatorów festiwalu przyznali Diamentowe Lwy najlepszym – ich zdaniem - filmom i twórcom, którzy zwyciężali najpierw w Gdańsku, a następnie w Gdyni podczas minionych czterdziestu lat. Laureat Oscara Paweł Pawlikowski i wyróżniona za reżyserię w Berlinie wręczyli Diamentowe Lwy za najlepszy film czterdziestolecia. Decyzją publiczności nagrodę tę dostał Jerzy Antczak za „Noce i dnie".

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Kultura
Zmarł Leszek Długosz
Kultura
Timothée Chalamet wyrównał rekord Johna Travolty sprzed 40 lat
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie podaje datę otwarcia
Kultura
Malarski instynkt Sharon Stone