Nasz kraj jest największym beneficjentem netto unijnych pieniędzy. W 2015 r. dostaliśmy na czysto 9,6 mld euro, w kolejnych latach ten bilans będzie jeszcze lepszy, bo fundusze z polityki spójności dopiero się rozkręcają i co roku do 2020 r. z tego tytułu będzie płynęło do nas coraz więcej pieniędzy.
Natomiast wpłaty tak bardzo się nie zmieniają. Dla Polski w 2015 r. wynosiły 3,7 mld euro, przy wypłatach 13,3 mld euro. O wpłatach decyduje przede wszystkim poziom PKB, a mniejszym stopniu dochody z ceł (jeśli państwo obsługuje zewnętrzną granicę UE) i VAT. Dla przykładu Polska w 2015 r. zapłaciła 2 mld 897 mln euro składki w oparciu o poziom PKB, 542 mln euro z VAT i 518 mln euro z ceł.
Natomiast nasze korzyści finansowe to przede wszystkim polityka spójności (jesteśmy największym jej beneficjentem w UE) i wspólna polityka rolna. W 2015 r. w tej pierwszej kategorii dostaliśmy 7 mld 986 mln euro, a w drugiej 5 mld 79 mln euro (5. miejsce w UE). Nawet więc przy zmniejszonym unijnym budżecie po 2020 r. Polska pozostanie beneficjentem netto. Różnica między wypłatami a naszą składką jest zbyt duża.
Dyskusja o nowym wieloletnim budżecie UE ma się niedługo rozpocząć. Pierwotnie planowano, że jeszcze w tym roku Komisja Europejska przedstawi projekt wydatków, coraz częściej jednak słychać że może się z tym wstrzymać do wiosny 2018 r. Wtedy będzie więcej wiadomo o kierunkach negocjacji ws. brexitu i ewentualnego deficytu powstałego w wyniku planowanego wyjścia Wlk. Brytanii z UE w marcu 2019 r. Unia oczekuje, że Londyn pokryje zobowiązania z perspektywy budżetowej 2014–2020, nawet jeśli pieniądze będą fizycznie wydawane już po brexicie. Na pewno jednak strona brytyjska będzie w tej sprawie ostro negocjować. Dopiero jak uda się rozwiązać ten problem Bruksela zacznie planować kolejny wieloletni budżet.