Samorządy apelują do rządu o przesunięcie wejścia w życie nowego prawa zamówień publicznych. Słusznie?
Przemysław Grosfeld: Rozumiem obawy samorządów. Ale proszę mi wierzyć, że korzyści z wejścia w życie nowego prawa zamówień publicznych odczują także one. Ustawa była bardzo szeroko konsultowana i powszechnie chwalona, również przez nie. Jesteśmy przekonani, że są to dobre przepisy i przysłużą się rynkowi. Zakładamy, że zamawiający i wykonawcy szybko nauczą się korzystać z nowych rozwiązań. Ustawa miała także bardzo długie, bo aż ponadroczne vacatio legis. Nie jest też tak, że pojawiają się głosy tylko z jednej strony. Są zamawiający, zarówno mniejsi, samorządowi, jak i więksi, np. GDDKiA, którzy czują się gotowi do stosowania przepisów. Przygotowali do tego już swoje wewnętrzne struktury, dokumentacje i mogliby być zaskoczeni przesunięciem wejścia w życie nowego prawa zamówień publicznych.
Czytaj także: Epidemia koronawirusa a zamówienia publiczne
Gminy nie uważają, że nowe przepisy są złe. Wręcz odwrotnie. Chwalą je. Nie ma jednak jeszcze kompletu aktów wykonawczych do tej ustawy. Z tego powodu mają trudności z jej wdrożeniem. Dlaczego, skoro vacatio legis nowego prawa zamówień publicznych było takie długie, nie udało się przygotować tych przepisów na czas?
Rozporządzenia są aktami niższego rzędu, które nie wprowadzają tak zasadniczych zmian jak sama ustawa. Większość projektów rozporządzeń jest już dostępna od lipca, część od sierpnia, a ostatnie rozporządzenie od listopada. Wszystkie były bardzo szeroko konsultowane. Zawarte w nich rozwiązania nie różnią się znacząco od obowiązujących obecnie.