Rząd pod kierownictwem Mateusza Morawieckiego nie zmieni radykalnie kursu ekipy Beaty Szydło. Zmiana gabinetu to jednak okazja, by przypomnieć listę najpilniejszych reform, oczekiwanych przez wyborców. Nawet tych niesympatyzujących z dziś rządzącymi.
Nie ma się co łudzić: rząd Morawieckiego nie odwróci zmian w Trybunale Konstytucyjnym i Sądzie Najwyższym. Można jednak oczekiwać takiej reformy sądownictwa, która rzeczywiście odpowiadałaby hasłom jego usprawnienia, głoszonym przez PiS. Dotychczasowe zmiany koncentrowały się bowiem na kadrach, a nie na procedurach. Szybsze orzekanie i lepsze kształcenie sędziów to postulaty, które nie mają barw politycznych.
Wsparcie inwestycji
Najwięcej oczekiwać od nowego premiera można w sferze gospodarki i finansów, za które Mateusz Morawiecki odpowiadał dotychczas.
Nad pakietem zmian dla przedsiębiorców, dumnie zwanym konstytucją dla biznesu, trwają już prace w sejmowej komisji. Ta konstytucja w znacznym stopniu powiela jednak dotychczasowe regulacje. Warto oczywiście dopilnować szybkiego wprowadzenia korzystnych fragmentów tego pakietu, jak np. możliwości ustanawiania prokurenta dla jednoosobowych firm.
Większe znaczenie dla ożywienia inwestycji może mieć konsekwentna kontynuacja prac nad kodeksem urbanistyczno-budowlanym. Trwają one od lat. W lipcu 2017 r. projekt miał trafić do Sejmu. Dotychczas tak się nie stało.