Sąd uznał, że w tej sprawie mamy do czynienia z sytuacją nieosiągnięcia zamierzonego celu, o której mowa w art. 410 § 2 kodeksu cywilnego: „Świadczenie jest nienależne, jeżeli ten, kto je spełnił, nie był w ogóle zobowiązany lub nie był zobowiązany względem osoby, której świadczył, albo jeżeli podstawa świadczenia odpadła lub zamierzony cel świadczenia nie został osiągnięty, albo jeżeli czynność prawna zobowiązująca do świadczenia była nieważna i nie stała się ważna po spełnieniu świadczenia".
– Strony przez pół roku podejmowały wspólne działania, które zmierzały do tego, aby zawiązać spółkę cywilną, której celem miało być przedstawianie legend warszawskich turystom w punkcie z pamiątkami. Powódka – choć w dużej mierze zdawała się na decyzyjność pozwanej – to jednak chciała mieć też wpływ na kształt powstającej działalności. Nie można zatem stwierdzić, że jej udział w przedsięwzięciu ograniczał się jedynie do finansowania go. Tym samym nie sposób się zgodzić z twierdzeniem pełnomocnika pozwanej, jakoby powódka była wspólnikiem tzw. spółki cichej, którego rola polega jedynie na wniesieniu wkładu oraz na udziale w ewentualnych zyskach i stratach – stwierdził sąd.
Jego zdaniem okoliczności sprawy wskazują, że było wręcz przeciwnie. Dagmara K. pomagała uprzątać lokal, jej mąż pomagał w remoncie, Monika S. konsultowała z nią sposób urządzenia pomieszczeń. Powódka angażowała się więc w proces powstawania firmy, a jej rola nie sprowadzała się jedynie do roli wspólnika wnoszącego wkład. Potem kobiety zaczęły się różnić co do celu powstającej działalności gospodarczej i dlatego ich drogi się rozeszły. Sąd zauważył, że nastąpiło to już kilka tygodni po uruchomieniu sklepu przez pozwaną, gdy powódka przyjechała tam po raz pierwszy po powrocie ze szpitala. Można więc powiedzieć – uznał sąd – że powódka od początku uruchomienia punktu nie zgadzała się na jego istnienie w kształcie nadanym mu przez pozwaną.
Trzeba oddać to, co się wzięło
– Dla odpowiedzialności z art. 410 k.c. bez znaczenia jest, z jakiego powodu wspólny cel nie został osiągnięty, ani z czyjej winy to się stało. Jednocześnie podkreślić należy, że wniesione przez powódkę fundusze umożliwiły pozwanej uruchomienie działalności. Dzięki tym pieniądzom zawarła umowę najmu, częściowo urządziła lokal, pokryła koszty notarialne. Pozwana nadal prowadzi tę działalność i korzysta z majątku wniesionego przez powódkę. Nie można w żaden sposób przyjąć, że nie jest już wzbogacona. Obowiązek zwrotu korzyści zatem nie wygasł – wskazał sąd.
Zasądził od Moniki S. na rzecz Dagmary K. ponad 10 tys. zł. Nieco mniej niż żądała powódka, bo zdaniem sądu nie udowodniła ona przekazania pozwanej 900 zł.
Za niezasadny sąd uznał zarzut przedawnienia. Jak wyjaśnił, obowiązek zwrotu nienależnego świadczenia zalicza się do tzw. zobowiązań bezterminowych, o których mowa w art. 455 k.c. Termin spełnienia świadczenia nie jest w takich przypadkach oznaczony ani nie wynika z właściwości zobowiązania. Do przedawnienia takich roszczeń ma zastosowanie art. 120 § 1 zd. 2 k.c.: bieg przedawnienia rozpoczyna się w dniu, w którym świadczenie powinno być spełnione, gdyby wierzyciel wezwał dłużnika do wykonania zobowiązania w obiektywnie najwcześniej możliwym terminie. Przyjmując zarówno 3-letni termin przedawnienia dla roszczeń z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej (co sąd uznał w tym przypadku za wątpliwe), jak i 10-letni - oba zostały skutecznie przerwane przez wniesienie pozwu.