Innowacje, nowe technologie, przełomowe produkty i informatyczne usługi zdolne podbijać światowe rynki, wielomilionowe inwestycje tworzące nowe miejsca pracy – to wszystko chcą mieć konsumenci dzięki zaangażowaniu przedsiębiorców. Zaangażowaniu wspieranym unijnymi dotacjami.
Można jednak zadać sobie pytanie, a co z małymi wytwórcami i usługodawcami? Chodzi o te wszystkie lokalne, tradycyjne produkty, charakteryzujące się tym, że nie są wytwarzane w masowych ilościach, nie są podobne do siebie lub wręcz identyczne, ale noszą znamiona indywidualności. Są ręcznie wykonane, zrobione z pasją, ale i wiedzą. Jednym słowem, co z drobnymi rzemieślnikami? Czy takie osoby mają szansę na pozyskanie unijnego dofinansowania, uwzględniając warunki, na jakich jest ono przyznawane?
W standardowych konkursach kierowanych do wszystkich firm – nawet jeżeli mowa tylko o firmach sektora MSP, to te działające w tradycyjnych branżach, korzystające z tradycyjnych metod produkcji lub sposobów świadczenia usług, mogą mieć trudne zadanie.
Rzemieślnik może i często chciałby zmodernizować swój park maszynowy, unowocześnić sposób świadczenia usługi. Jednocześnie nie chce wprowadzać nowych i innowacyjnych produktów i usług, bo to oznaczałoby odejście od tradycji. Jeżeli takich nowych produktów nie wprowadzi, albo nie zróżnicuje działalności (dywersyfikacja), to szans na uzyskanie bezzwrotnych dotacji właściwie nie ma. Podobnie będzie, gdy proces modernizacji nie wynika z uprzednio przeprowadzonych badań i prac rozwojowych lub przynajmniej nie jest efektem zakupu gotowych wyników takich badań.
Powstaje pytanie: czy w tradycyjnych sektorach, przy założeniu, że rzemieślnik chciałby utrzymać metody produkcji przekazywane z pokolenia na pokolenie jest miejsce na takie badania? Albo jaki miałby być ich sens?