Mądrość ludowa głosi, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. Zwłaszcza gdy chodzi o podatki. Jak bardzo, potwierdza sprawa podatniczki, we wtorek ostatecznie przesądzona przez Naczelny Sąd Administracyjny.
Cudze długi
Spór ogniskował się na prawidłowości udzielenia przybicia podczas licytacji. Ale był to jedynie smutny finał kłopotów, w jakie matkę wpędził syn.
Z akt sprawy wynikało, że najpierw mieszkanie podatniczki zostało zajęte przez organ egzekucyjny w związku z długami podatkowymi. Jednocześnie wezwano ją do zapłaty zaległości w terminie 14 dni wraz z odsetkami i kosztami egzekucyjnymi pod rygorem przystąpienia do opisu i oszacowania wartości nieruchomości.
Kobieta nie zareagowała, więc machina egzekucyjna ruszyła dalej. Organ egzekucyjny przystąpił do opisu i oszacowania nieruchomości. W stosownym protokole z tych czynności znalazło się pouczenie o możliwości wniesienia zarzutów. W ustawowym terminie żaden z uczestników postępowania ich jednak nie wniósł. Nie zareagował też na informację o wyznaczeniu daty pierwszej licytacji. W tej sytuacji urzędnicy przystąpili do licytacji i już na pierwszej z nich mieszkanie na pniu jeden z 10 licytantów kupił za niecałe 44 tys. zł.
Na to kobieta wreszcie zareagowała. W skardze na udzielenie przybicia tłumaczyła, że jest osobą starszą i nie miała pojęcia o długach, jakie ją obciążyły. Okazało się, że co prawda założyła firmę, ale tylko na papierze. Do tej pory prowadzeniem działalności na jej nazwisko zajmował się syn, a ona nie do końca orientowała się w podejmowanych przez niego czynnościach i ich skutkach. Nie przypuszczała, że niezawinione przez nią działania spowodują takie skutki. Przekonywała, że podjęła kroki w celu likwidacji działalności gospodarczej i uporządkowania ciążących na niej zaległości. Wskazywała na błędy w doręczaniu korespondencji i na to, że wylicytowana cena rażąco odbiega od rynkowej. Z akt sprawy wynikało także, że próbowała przepisać mieszkanie na wnuczkę, ale sąd podważył tę darowiznę jako bezskuteczną.