Komisja Europejska skieruje pozew przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości UE za to, że nie ma u nas elektronicznego rejestru przedsiębiorców transportu drogowego. Powinien być uruchomiony do 31 grudnia 2012 r. i umożliwić wymianę informacji np. o naruszeniach międzynarodowych firm transportowych.
Bat na przewoźników
– Utworzenie rejestru pozwoli głównemu inspektorowi transportu drogowego m.in. pociągnąć do odpowiedzialności polskiego przewoźnika, którego kierowca dopuścił się naruszeń w innym państwie UE. Wymiana takich informacji o naruszeniach może skutkować odebraniem im dobrej reputacji, wymaganej w działalności transportowej – mówi Maciej Wroński, przewodniczący Związku Pracodawców „Transport i Logistyka Polska". Dodaje, że takie konsekwencje grożą nawet bardzo dobrym przewoźnikom, bo mogą m.in. odpowiadać za zawinione przez załadowcę przekroczenie masy lub nacisku osi pojazdu.
Wymóg utworzenia rejestru nałożyło rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 1071/2009. Poprzedni rząd pracował nad projektem nowelizacji prawa transportowego, który zakładał utworzenie rejestru przewoźników umożliwiającego wymianę informacji o ich naruszeniach. Dostęp do niego miałyby np. policja czy inspekcja transportu drogowego, ale nie tylko.
Wiele informacji byłoby dostępnych dla każdego, co pozwoliłoby ograniczyć kradzieże ładunków. Każdy mógłby sprawdzić, czy np. ktoś, kto przyjechał po ładunek do danej firmy, jest rzeczywiście przewoźnikiem czy oszustem, który zamierza zniknąć z towarem.
Zgodnie z projektem w bazie danych miały się znaleźć adres przewoźnika, NIP, REGON, numer licencji i jej rodzaj czy numery rejestracyjne jego pojazdów.